Valerie! Och słodka różyczka... Tak zawsze lubię ją nazywać, ona niestety nie. Jak wiemy, była ona niezbyt szczęśliwą osobą, która wiecznie musiała trzymać się na uboczu. Jak się dowiadujemy, jej praca też nie należy do najlepszych, ale kogo to obchodzi? Ona ją lubi i to wystarczy. Niestety zawsze musiała nakładać wiele dodatków, które mogły zakryć jej rany przeszłości. Kochany rudzielec postanowił zarabiać na swoim wyniszczonym ciele, no bo po co się tyle starała, skoro w Londynie i tak już wszyscy ją kochali? W życiu codziennym nie kryła się ze swoją profesją, przez to ludzie nie mieli co jej zarzucić. Nie czuła potrzeby w posiadaniu chłopaka, a nadal uwielbiała seks, to czemu na nim nie zarabiać? Jednak każde postanowienia, muszę się kiedyś zmienić. Także Rose musiała zmienić co nie co...
~.~
- Steve, muszę odejść – podeszłam
do mojego szefa i oznajmiłam. Wiem co wszyscy myślą. Osiemnaście, lat i już dziwka. Moja rodzina oczywiście nie była zadowolona z mojego postępowania, ale jestem pełnoletnia i nie mam zamiaru się ograniczać tylko dlatego, że komuś się to nie podoba, nawet jeśli to są moi bliscy. - poza tym i tak ci mówiłam, że jestem tutaj tylko na
kilka miesięcy, aż nie będzie trzeba znów chodzić normalnie do
szkoły. - Zastanawiacie się może, czemu się nią przejmuję?
Dziwka uzależniona od narkotyków nie powinna się przejmować czymś
takim, ale co mogę poradzić? Rodzice jednak nadal by mnie kompletnie odcięli
jeślibym nie dostała się do żadnej dobrej szkoły. Mam zamiar
spróbować na Oxfordzie w wydziale sztuk dramatycznych literatury angielskiej, ale nie jestem pewna czy mi się uda. Mam za mało
aktywności poza szkolnych. Chyba, że liczyć puszczanie się na
prawo i lewo i chodzenie na jak największą liczbę imprez jaką się
da. Nawet w czasach kiedy byłam świnką szkolną i nie miałam powodów do życia chciałam w
przyszłości zostać znaną aktorką. W końcu jednak w moich najgorszych chwilach udawało mi się udawać przed wszystkimi. Nigdy nie miałam na tyle
odwagi, żeby spróbować, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
Nigdy z nikim się nie podzieliłam moimi marzeniami, bo kto chciałby
słuchać? Przyjaciele od dragów? Wiecznie zapracowany tata? Matka
chodząca na różnorakie brunche, chwaląca się swoją „genialną”
córką? Jak widać nikt mnie nie zna. I nigdy nie pozna.
-Rozumiem.
Dobrze się z tobą pracowało, ale czeka na ciebie jeszcze jeden
klient. Powiedzmy, że to jest... twój prezent pożegnalny. Później
dostaniesz wypłatę. Pamiętaj, że jak go zobaczysz masz trzymać
buzię na kłódkę, to celebryta i nie chciałby, żeby to –
pokazał rękami jego gabinet. - wyszło na światło dzienne.
- Dobrze, ale mam
nadzieję, że dostanę jakąś premię – zaśmiałam się lekko i
już chciałam wychodzić w moim skromnym stroju, który składał
się z czarnej mini-spódniczki, która ledwo zakrywa tyłek, oraz
jeansową koszulkę na ramiączkach, odkrywającą brzuch, dodatkiem
do tego są czerwone szpilki, które pasują do moich czerwonych
paznokci i ust, czy mam podkreślone czarnym eyelinerem oraz kredką
do oczu, a także brązowo-złotymi cieniami, kiedy Steve jeszcze
mnie zawołał.
- A i
jeszcze jedno - spojrzałam na niego wyczekująco. - On chciał
trójkącik, więc będziesz pracować z Mią. Kumplujecie się, więc
będzie łatwo – uśmiechnął się i wrócił do przeglądania
papierów, dając mi znak, że mam już wyjść. Zamknęłam za sobą
drzwi i poszłam do pokoju dziewczyn, w którym mogłam znaleźć
jedną z moich dobrych koleżanek. Mia Sanches to moja rówieśniczka
o pięknych niebieskich oczach i prostych włosach „ombre” do
ramion. Ma szczupłą sylwetkę, ale szok, którą
bardzo lubi pokazywać. Tak jak dzisiaj ma na sobie jeansowe
spodenki, które mogłyby uchodzić za bokserki oraz czerwoną
koszulkę podobną do mojej, tylko jeszcze krótszą. Paznokcie pomalowała na czarno, a szpilki są tego samego koloru, na
twarzy widnieje taki sam makijaż jak mój, tylko jej cienie są
czarne. Podeszłam do niej i uszczypnęłam ją w tyłek.
- hej kochanie,
ponoć mamy dzisiaj razem numerek, chcesz poćwiczyć? - zaśmiała
się i naparła na moje usta. Po chwili przyciągnęła mnie za szyje
i pogłębiła pocałunek, ale już nie mogłyśmy wytrzymać i, po
odsunięciu się od siebie, wybuchnęłyśmy śmiechem. Inne
dziewczyny były już nie raz widziały coś takiego, więc nie
zwróciły na nas uwagi. - Domyślasz się może z kim będziemy
pracować? - powiedziałam, gdy skończyłyśmy rechotać.
- nie
mam zielonego pojęcia, ale mamy być w pokoju 210 za jakoś pięć
minut, żeby się z nim spotkać, więc czas ruszać, skoro to na
drugim końcu budynku. - wzięła mnie pod ramię i zaczęłyśmy iść
w stronę pokoju z tajemniczym gościem. Według Mii płaci
straszliwie dużo, żeby tylko to zrobić. Pewnie to jakiś
zakompleksiony chłopaczyna, którego marzeniem był trójkącik.
Weszłyśmy do pokoju i od razu zobaczyłyśmy mnóstwo loków na głowie
niesamowicie umięśnionego chłopaka. To znaczy, widziałam dopiero
jego plecy, ale co to za plecy! Przynajmniej wiemy, że nie
może być zakompleksiony. Podeszłyśmy
do niego z różnych stron i wzięłyśmy pod ramię. Czas
zacząć zabawę.
- Jak się
nazywasz kochasiu? - wyszeptałam wprost do jego ucha.
- Styles.
Harry Styles. - i wpił się w moje wargi. Pociągnął za sobą
mnie i Mia'e do łóżka. Szybko pozbyliśmy się ubrań, nie było
nawet czasu, żeby zastanowić się z kim zaraz będziemy uprawiać
seks. Szybko usiadłam między jego nogami, a Mia na jego brzuchu
namiętnie go całując i robiąc co chwilę malinki. Umieściłam
się wygodnie i podniosłam jego długość do ust i zaczęłam
całować i co chwilę lizać. Gdy jego oddech stawał się co raz
szybszy przerwałam ssanie jego przyjaciela i podniosłam się do
góry. Mia czując moje ruchy, podążyła za mną i spojrzała na
mnie podejrzliwie. Popatrzyłam na nią znacząco, a ta od razu
zrozumiała o co mi chodzi.
Czas podniecić go do końca.
Przysunęła się do mnie, ale
nogi przyrzuciła tak, że głowa Harry'ego była między jej
częścią intymną. Przybliżyłyśmy się do siebie jeszcze
bardziej i zaczęłyśmy się całować. Obydwie jesteśmy
profesjonalistkami, więc wiemy, że to do niczego nie prowadzi.
Zmieniłyśmy pozycje i ja klękałam po jednej, a Mia po drugiej
stronie klatki piersiowej Stylesa.
Niech sobie popatrzy.
Spojrzałam niezauważalnie w
bok, by zobaczyć czy już się wystarczająco podniecił.
Wow
koleś. Gratuluje długości. Odsunęłam
się trochę i nakierowałam ją tak, żeby usiadła na jego
penisie, a ja moją kobiecością na jego ustach. Pochyliłyśmy się
do siebie, by znów móc się pocałować, tym razem pieszcząc
sobie jeszcze nawzajem piersi. Zaczęłyśmy się ocierać – ona o
Loczka krocze, ja o jego twarz (?). Poczułam jak chłopak podnosi
moje biodra i zaczyna robić mi minetę. Najpierw całował wszystko
wokół wejścia, potem wszedł językiem do mojego wejścia, przez
co jęknęłam przeciągle, przerywając pocałunek. Powróciłam po
chwili do całowanie Mii, która coraz szybciej ocierała się o
krocze chłopaczyny. Wszyscy byliśmy już do końca podnieceni.
Postanowiłam przerwać te męczarnie i oderwałam się od
dziewczyny. Dałam jej znak na to, by chłopak mógł w nią już
wejść, a sama ułożyłam się plecami na jego klatce piersiowej.
Odwróciłam głowę tak, by mógł się ze mną pocałować lub
naznaczać moją szyję, a szatynka mogła skończyć to co zaczął
zielonooki. Zaczęła ruszać się coraz szybciej, i ujeżdżając,
i swoimi ustami. W tym momencie wszyscy doszliśmy. Mia opadła na
mnie, a my się nie ruszaliśmy. Po kilku chwilach odpoczynku, obie
wstałyśmy i bez pożegnania wyszłyśmy z pokoju. Wszyscy byli już
przyzwyczajeni do nagości dziewczyn, dlatego ochroniarze nawet się
już nie oglądali.
Możliwe, że to też dlatego, że są
gejami. Wróciłyśmy do pokoju
i obie padłyśmy na kanape.
- Cóż... to
było intensywne. - po kilku chwilach odezwała się Mia. - Wiem do
kogo mam dzwonić po trójkącik, jak będę miała ochotę –
zaśmiałyśmy się obie po tym jak to powiedziała. Bez odzywania
się, wstałam i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe
moje ciało, po czym ubrałam się i poszłam po moją wypłatę.
Weszłam bez pukania do biura mojego szefa, który właśnie
dobierał się do jednej z dziewczyn.
- No Steve'ie
czas na moją wypłatę. - zaśmiałam się na jego minę. Podeszłam
do stolika i podniosłam jedną brew, przenosząc ciężar na jedną
nogę. Wyraźnie zirytowany wstał i podszedł do biurka. Otworzył
jedną z szuflad i wyciągnął kopertę, po czym rzucił ją do
mnie.
- Macie
szczęście Val, bo chłopak był niesamowicie zadowolony. Nie wiem
co zrobiłyście, ale zrobiłyście to dobrze.
Bravo! A teraz
zmiataj mi stąd. Mam niedokończone sprawy. - i bez czekania aż
wyjdę podszedł do dziewczyny i brutalnie w nią wszedł. Nie chcąc
dalej na to patrzeć wyszłam szybko z pokoju i policzyłam
pieniądze w kopercie.
Dodatkowe siedemnaście tysięcy?!
Ile ten chłopaczyna musiał zapłacić?! Schowałam
wszystko do torebki i wyszłam z tego burdelu. Nawet będę tęsknić.
No może nie. Zaśmiałam
się do siebie i szłam dalej. Po dwudziestu minutach dotarłam do
domu.
Ah te Londyńskie korki... Tęsknie
za pustymi ulicami Los Angeles, słońcem i plażami na każdym
kroku, ale później przypominam sobie suki z mojej szkoły fi już
nie chcę o tym myśleć. Kiedyś byłam tłustą świnią, która
nic tylko zajadała ból. Kiedy dowiedzieliśmy się o awansie taty,
to było jak gwiazdka z nieba. Postanowiłam coś zmienić, żeby w
nowej szkole nie być już szkolną frajerką, ale pomimo że
schudłam kilka rozmiarów przez długi czas inni uczniowie nadal
mnie nie akceptowali. Wyzywali mnie, bili, wsadzali głowę do
toalety i inne. Wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie.
Zaczęłam się ciąć. Na szczęście już ponad pół roku jestem
czysta i szczęśliwa. No w pewnym sensie. Nie zaprzestałam brać
narkotyków, ale po co mam przestawać skoro to frajda? Dużo osób
tego nie rozumiało, ale co mnie to obchodzi? To moje życie i mam
prawo robić z nim co mi się żywnie podoba. Weszłam do swojego
pokoju, rzuciłam torbę w nogi łóżka i podeszłam do biurka, na
którym leżał mój biały MacBook. Otworzyłam go i włączyłam,
a chwilę po tym zalogowałam się na twittera. Przeglądałam go
chwilę, popisałam z kilkoma osobami i zaobserwowałam kilka kont.
Przy sprawdzaniu godziny na telefonie, okazało się, że dostałam
sms-a. Otworzyłam go i zobaczyłam, że nadawcą jest Mike. Napisał
godzinę temu, więc nie jest źle.
Nadawca: Mikey
<3
Hej kochanie!!
Co dzisiaj porabiasz?! Jest dzisiaj impra! Każdy zaproszony! Chcesz
ze mną iść?! Odpisz, to po ciebie przyjadę!
Nadawca:
Valinson *_*
Kiedy
powiedziałam „nie” na IMPREZĘ?! Jasne, że IDĘ!!
Nadawca: Mikey
<3
Przyjadę po
ciebie o 20! Bądź sexi!! Moje oczy mają się nacieszyć ;)
Nadawca:
Valinson *_*
A nie zawsze
taka jestem?!?!? haha ;)
a
Nadawca: Mikey
<3
Oczywiście
słońce ;*** hahahha :D
Odłożyłam
telefon i zważając na to, że jest już osiemnasta weszłam pod
prysznic, umyłam głowę i wyszłam z łazienki owinięta w puszysty ręcznik. Weszłam
do garderoby i otworzyłam szufladę z bielizną i wyciągnęłam z
niej koronkową bieliznę La Perla, ubrałam ją poszłam na
dalsze poszukiwania ubrania na dzisiaj. Przeszłam całą szafę, ale
nie mogłam nic znaleźć, aż w końcu natrafiłam na małą
czarną, do której dobrałam beżowe dodatki, czyli
piętnasto-centymetrowe szpilki i kopertówka ze złotym łańcuchem,
do tego złote koła na uszy. Rozpuściłam moje czerwone włosy i
wysuszyłam je. Sprawiłam, że wyglądają na atrakcyjny nieład i
przeszłam do pomalowania się. Nałożyłam na swoją twarz podkład,
korektor oraz oczy podkreśliłam złotymi i blado różanymi
cieniami, a także eyelinerem. Na usta nałożyłam czerwoną szminkę
i poprawiłam przezroczystym błyszczykiem. Do torebki spakowałam
szminkę, błyszczyk, tusz oraz telefon i chusteczki, a także klucze
od domu. Nie mogłam też się obejść bez kilku skrętów i
papierosów. Akurat, kiedy byłam gotowa, Mike zadzwonił, że jest
już na zewnątrz, więc po cichu wymknęłam się z domu,
zostawiając kartkę, że nocują dzisiaj u jakiejś nieistniejącej
koleżanki, chociaż i tak ich pewnie to nie obchodziło. Wskoczyłam
do mustanga mojego przyjaciela i pocałowałam go w policzek na
przywitanie. Po około pół godzinie zaparkowaliśmy pod sporą
willą, która aż zapierała dech w piersiach. Z przodu została
postawiona fontanna, a przy płocie żywopłot, który zasłania to
co dzieje się w środku. Wyszliśmy z auta i pomaszerowaliśmy do
środka. W połowie drogi już można było usłyszeć muzykę, więc jak
weszliśmy do środka oboje stanęliśmy oniemieli. Po kilku chwilach
pozbieraliśmy się do kupy i umówiliśmy się, że o trzeciej nad ranem spotykamy się w tym samym miejscu, żeby dojechać do domu.
Rozdzieliliśmy się, ja poszłam do kuchni, a Mike do jakiejś
blondynki, która jak go zobaczyła, to pocałowała w dwa policzki.
_____________________________________________
lolxx15: wiem, że dziwnie jakoś zakończone i wgl. ale lepszy rydz niż nic xD przepraszam, że tak długo zeszło ze wszystkim, ale teraz była moja odpowiedzialność za rozdział, a chciałam, żeby wszystko było dobrze zrobione, w kolejności i dla przyszłych zdarzeń :)
fcktbl: Wiec.. nie wiem, jak dlugi jest ten rozdzial, ale jest seks, wiec to czyni go wyjatkowym! Obiecuje, ze nastepny bedzie szybciej niz po roku przerwy :D