czwartek, 30 października 2014

Rozdział 3

Valerie! Och słodka różyczka... Tak zawsze lubię ją nazywać, ona niestety nie. Jak wiemy, była ona niezbyt szczęśliwą osobą, która wiecznie musiała trzymać się na uboczu. Jak się dowiadujemy, jej praca też nie należy do najlepszych, ale kogo to obchodzi? Ona ją lubi i to wystarczy. Niestety zawsze musiała nakładać wiele dodatków, które mogły zakryć jej rany przeszłości.  Kochany rudzielec postanowił zarabiać na swoim wyniszczonym ciele, no bo po co się tyle starała, skoro w Londynie i tak już wszyscy ją kochali? W życiu codziennym nie kryła się ze swoją profesją, przez to ludzie nie mieli co jej zarzucić. Nie czuła potrzeby w posiadaniu chłopaka, a nadal uwielbiała seks, to czemu na nim nie zarabiać? Jednak każde postanowienia, muszę się kiedyś zmienić. Także Rose musiała zmienić co nie co...
~.~

- Steve, muszę odejść – podeszłam do mojego szefa i oznajmiłam. Wiem co wszyscy myślą. Osiemnaście, lat i już dziwka. Moja rodzina oczywiście nie była zadowolona z mojego postępowania, ale jestem pełnoletnia i nie mam zamiaru się ograniczać tylko dlatego, że komuś się to nie podoba, nawet jeśli to są moi bliscy. - poza tym i tak ci mówiłam, że jestem tutaj tylko na kilka miesięcy, aż nie będzie trzeba znów chodzić normalnie do szkoły. - Zastanawiacie się może, czemu się nią przejmuję? Dziwka uzależniona od narkotyków nie powinna się przejmować czymś takim, ale co mogę poradzić? Rodzice jednak nadal by mnie kompletnie odcięli jeślibym nie dostała się do żadnej dobrej szkoły. Mam zamiar spróbować na Oxfordzie w wydziale sztuk dramatycznych literatury angielskiej, ale nie jestem pewna czy mi się uda. Mam za mało aktywności poza szkolnych. Chyba, że liczyć puszczanie się na prawo i lewo i chodzenie na jak największą liczbę imprez jaką się da. Nawet w czasach kiedy byłam świnką szkolną i nie miałam powodów do życia chciałam w przyszłości zostać znaną aktorką. W końcu jednak w moich najgorszych chwilach udawało mi się udawać przed wszystkimi. Nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby spróbować, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Nigdy z nikim się nie podzieliłam moimi marzeniami, bo kto chciałby słuchać? Przyjaciele od dragów? Wiecznie zapracowany tata? Matka chodząca na różnorakie brunche, chwaląca się swoją „genialną” córką? Jak widać nikt mnie nie zna. I nigdy nie pozna.
-Rozumiem. Dobrze się z tobą pracowało, ale czeka na ciebie jeszcze jeden klient. Powiedzmy, że to jest... twój prezent pożegnalny. Później dostaniesz wypłatę. Pamiętaj, że jak go zobaczysz masz trzymać buzię na kłódkę, to celebryta i nie chciałby, żeby to – pokazał rękami jego gabinet. - wyszło na światło dzienne.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że dostanę jakąś premię – zaśmiałam się lekko i już chciałam wychodzić w moim skromnym stroju, który składał się z czarnej mini-spódniczki, która ledwo zakrywa tyłek, oraz jeansową koszulkę na ramiączkach, odkrywającą brzuch, dodatkiem do tego są czerwone szpilki, które pasują do moich czerwonych paznokci i ust, czy mam podkreślone czarnym eyelinerem oraz kredką do oczu, a także brązowo-złotymi cieniami, kiedy Steve jeszcze mnie zawołał.
- A i jeszcze jedno - spojrzałam na niego wyczekująco. - On chciał trójkącik, więc będziesz pracować z Mią. Kumplujecie się, więc będzie łatwo – uśmiechnął się i wrócił do przeglądania papierów, dając mi znak, że mam już wyjść. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do pokoju dziewczyn, w którym mogłam znaleźć jedną z moich dobrych koleżanek. Mia Sanches to moja rówieśniczka o pięknych niebieskich oczach i prostych włosach „ombre” do ramion. Ma szczupłą sylwetkę, ale szok, którą bardzo lubi pokazywać. Tak jak dzisiaj ma na sobie jeansowe spodenki, które mogłyby uchodzić za bokserki oraz czerwoną koszulkę podobną do mojej, tylko jeszcze krótszą. Paznokcie pomalowała na czarno, a szpilki są tego samego koloru,  na twarzy widnieje taki sam makijaż jak mój, tylko jej cienie są czarne. Podeszłam do niej i uszczypnęłam ją w tyłek.
- hej kochanie, ponoć mamy dzisiaj razem numerek, chcesz poćwiczyć? - zaśmiała się i naparła na moje usta. Po chwili przyciągnęła mnie za szyje i pogłębiła pocałunek, ale już nie mogłyśmy wytrzymać i, po odsunięciu się od siebie, wybuchnęłyśmy śmiechem. Inne dziewczyny były już nie raz widziały coś takiego, więc nie zwróciły na nas uwagi. - Domyślasz się może z kim będziemy pracować? - powiedziałam, gdy skończyłyśmy rechotać.
- nie mam zielonego pojęcia, ale mamy być w pokoju 210 za jakoś pięć minut, żeby się z nim spotkać, więc czas ruszać, skoro to na drugim końcu budynku. - wzięła mnie pod ramię i zaczęłyśmy iść w stronę pokoju z tajemniczym gościem. Według Mii płaci straszliwie dużo, żeby tylko to zrobić. Pewnie to jakiś zakompleksiony chłopaczyna, którego marzeniem był trójkącik. Weszłyśmy do pokoju i od razu zobaczyłyśmy mnóstwo loków na głowie niesamowicie umięśnionego chłopaka. To znaczy, widziałam dopiero jego plecy, ale co to za plecy! Przynajmniej wiemy, że nie może być zakompleksiony. Podeszłyśmy do niego z różnych stron i wzięłyśmy pod ramię. Czas zacząć zabawę.
- Jak się nazywasz kochasiu? - wyszeptałam wprost do jego ucha.
- Styles. Harry Styles. - i wpił się w moje wargi. Pociągnął za sobą mnie i Mia'e do łóżka. Szybko pozbyliśmy się ubrań, nie było nawet czasu, żeby zastanowić się z kim zaraz będziemy uprawiać seks. Szybko usiadłam między jego nogami, a Mia na jego brzuchu namiętnie go całując i robiąc co chwilę malinki. Umieściłam się wygodnie i podniosłam jego długość do ust i zaczęłam całować i co chwilę lizać. Gdy jego oddech stawał się co raz szybszy przerwałam ssanie jego przyjaciela i podniosłam się do góry. Mia czując moje ruchy, podążyła za mną i spojrzała na mnie podejrzliwie. Popatrzyłam na nią znacząco, a ta od razu zrozumiała o co mi chodzi. Czas podniecić go do końca. Przysunęła się do mnie, ale nogi przyrzuciła tak, że głowa Harry'ego była między jej częścią intymną. Przybliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej i zaczęłyśmy się całować. Obydwie jesteśmy profesjonalistkami, więc wiemy, że to do niczego nie prowadzi. Zmieniłyśmy pozycje i ja klękałam po jednej, a Mia po drugiej stronie klatki piersiowej Stylesa. Niech sobie popatrzy. Spojrzałam niezauważalnie w bok, by zobaczyć czy już się wystarczająco podniecił. Wow koleś. Gratuluje długości. Odsunęłam się trochę i nakierowałam ją tak, żeby usiadła na jego penisie, a ja moją kobiecością na jego ustach. Pochyliłyśmy się do siebie, by znów móc się pocałować, tym razem pieszcząc sobie jeszcze nawzajem piersi. Zaczęłyśmy się ocierać – ona o Loczka krocze, ja o jego twarz (?). Poczułam jak chłopak podnosi moje biodra i zaczyna robić mi minetę. Najpierw całował wszystko wokół wejścia, potem wszedł językiem do mojego wejścia, przez co jęknęłam przeciągle, przerywając pocałunek. Powróciłam po chwili do całowanie Mii, która coraz szybciej ocierała się o krocze chłopaczyny. Wszyscy byliśmy już do końca podnieceni. Postanowiłam przerwać te męczarnie i oderwałam się od dziewczyny. Dałam jej znak na to, by chłopak mógł w nią już wejść, a sama ułożyłam się plecami na jego klatce piersiowej. Odwróciłam głowę tak, by mógł się ze mną pocałować lub naznaczać moją szyję, a szatynka mogła skończyć to co zaczął zielonooki. Zaczęła ruszać się coraz szybciej, i ujeżdżając, i swoimi ustami. W tym momencie wszyscy doszliśmy. Mia opadła na mnie, a my się nie ruszaliśmy. Po kilku chwilach odpoczynku, obie wstałyśmy i bez pożegnania wyszłyśmy z pokoju. Wszyscy byli już przyzwyczajeni do nagości dziewczyn, dlatego ochroniarze nawet się już nie oglądali. Możliwe, że to też dlatego, że są gejami. Wróciłyśmy do pokoju i obie padłyśmy na kanape.
- Cóż... to było intensywne. - po kilku chwilach odezwała się Mia. - Wiem do kogo mam dzwonić po trójkącik, jak będę miała ochotę – zaśmiałyśmy się obie po tym jak to powiedziała. Bez odzywania się, wstałam i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe moje ciało, po czym ubrałam się i poszłam po moją wypłatę. Weszłam bez pukania do biura mojego szefa, który właśnie dobierał się do jednej z dziewczyn.
- No Steve'ie czas na moją wypłatę. - zaśmiałam się na jego minę. Podeszłam do stolika i podniosłam jedną brew, przenosząc ciężar na jedną nogę. Wyraźnie zirytowany wstał i podszedł do biurka. Otworzył jedną z szuflad i wyciągnął kopertę, po czym rzucił ją do mnie.
- Macie szczęście Val, bo chłopak był niesamowicie zadowolony. Nie wiem co zrobiłyście, ale zrobiłyście to dobrze. Bravo! A teraz zmiataj mi stąd. Mam niedokończone sprawy. - i bez czekania aż wyjdę podszedł do dziewczyny i brutalnie w nią wszedł. Nie chcąc dalej na to patrzeć wyszłam szybko z pokoju i policzyłam pieniądze w kopercie. Dodatkowe siedemnaście tysięcy?! Ile ten chłopaczyna musiał zapłacić?! Schowałam wszystko do torebki i wyszłam z tego burdelu. Nawet będę tęsknić. No może nie. Zaśmiałam się do siebie i szłam dalej. Po dwudziestu minutach dotarłam do domu. Ah te Londyńskie korki... Tęsknie za pustymi ulicami Los Angeles, słońcem i plażami na każdym kroku, ale później przypominam sobie suki z mojej szkoły fi już nie chcę o tym myśleć. Kiedyś byłam tłustą świnią, która nic tylko zajadała ból. Kiedy dowiedzieliśmy się o awansie taty, to było jak gwiazdka z nieba. Postanowiłam coś zmienić, żeby w nowej szkole nie być już szkolną frajerką, ale pomimo że schudłam kilka rozmiarów przez długi czas inni uczniowie nadal mnie nie akceptowali. Wyzywali mnie, bili, wsadzali głowę do toalety i inne. Wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie. Zaczęłam się ciąć. Na szczęście już ponad pół roku jestem czysta i szczęśliwa. No w pewnym sensie. Nie zaprzestałam brać narkotyków, ale po co mam przestawać skoro to frajda? Dużo osób tego nie rozumiało, ale co mnie to obchodzi? To moje życie i mam prawo robić z nim co mi się żywnie podoba. Weszłam do swojego pokoju, rzuciłam torbę w nogi łóżka i podeszłam do biurka, na którym leżał mój biały MacBook. Otworzyłam go i włączyłam, a chwilę po tym zalogowałam się na twittera. Przeglądałam go chwilę, popisałam z kilkoma osobami i zaobserwowałam kilka kont. Przy sprawdzaniu godziny na telefonie, okazało się, że dostałam sms-a. Otworzyłam go i zobaczyłam, że nadawcą jest Mike. Napisał godzinę temu, więc nie jest źle.

Nadawca: Mikey <3

Hej kochanie!! Co dzisiaj porabiasz?! Jest dzisiaj impra! Każdy zaproszony! Chcesz ze mną iść?! Odpisz, to po ciebie przyjadę!

Nadawca: Valinson *_*

Kiedy powiedziałam „nie” na IMPREZĘ?! Jasne, że IDĘ!!

Nadawca: Mikey <3

Przyjadę po ciebie o 20! Bądź sexi!! Moje oczy mają się nacieszyć ;)

Nadawca: Valinson *_*

A nie zawsze taka jestem?!?!? haha ;)
a
Nadawca: Mikey <3

Oczywiście słońce ;*** hahahha :D


Odłożyłam telefon i zważając na to, że jest już osiemnasta weszłam pod prysznic, umyłam głowę i wyszłam z łazienki owinięta w puszysty ręcznik. Weszłam do garderoby i otworzyłam szufladę z bielizną i wyciągnęłam z niej koronkową bieliznę La Perla, ubrałam ją poszłam na dalsze poszukiwania ubrania na dzisiaj. Przeszłam całą szafę, ale nie mogłam nic znaleźć, aż w końcu natrafiłam na małą czarną, do której dobrałam beżowe dodatki, czyli piętnasto-centymetrowe szpilki i kopertówka ze złotym łańcuchem, do tego złote koła na uszy. Rozpuściłam moje czerwone włosy i wysuszyłam je. Sprawiłam, że wyglądają na atrakcyjny nieład i przeszłam do pomalowania się. Nałożyłam na swoją twarz podkład, korektor oraz oczy podkreśliłam złotymi i blado różanymi cieniami, a także eyelinerem. Na usta nałożyłam czerwoną szminkę i poprawiłam przezroczystym błyszczykiem. Do torebki spakowałam szminkę, błyszczyk, tusz oraz telefon i chusteczki, a także klucze od domu. Nie mogłam też się obejść bez kilku skrętów i papierosów. Akurat, kiedy byłam gotowa, Mike zadzwonił, że jest już na zewnątrz, więc po cichu wymknęłam się z domu, zostawiając kartkę, że nocują dzisiaj u jakiejś nieistniejącej koleżanki, chociaż i tak ich pewnie to nie obchodziło. Wskoczyłam do mustanga mojego przyjaciela i pocałowałam go w policzek na przywitanie. Po około pół godzinie zaparkowaliśmy pod sporą willą, która aż zapierała dech w piersiach. Z przodu została postawiona fontanna, a przy płocie żywopłot, który zasłania to co dzieje się w środku. Wyszliśmy z auta i pomaszerowaliśmy do środka. W połowie drogi już można było usłyszeć muzykę, więc jak weszliśmy do środka oboje stanęliśmy oniemieli. Po kilku chwilach pozbieraliśmy się do kupy i umówiliśmy się, że o trzeciej nad ranem spotykamy się w tym samym miejscu, żeby dojechać do domu. Rozdzieliliśmy się, ja poszłam do kuchni, a Mike do jakiejś blondynki, która jak go zobaczyła, to pocałowała w dwa policzki.  

_____________________________________________

lolxx15: wiem, że dziwnie jakoś zakończone i wgl. ale lepszy rydz niż nic xD przepraszam, że tak długo zeszło ze wszystkim, ale teraz była moja odpowiedzialność za rozdział, a chciałam, żeby wszystko było dobrze zrobione, w kolejności i dla przyszłych zdarzeń :)

fcktbl: Wiec.. nie wiem, jak dlugi jest ten rozdzial, ale jest seks, wiec to czyni go wyjatkowym! Obiecuje, ze nastepny bedzie szybciej niz po roku przerwy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz