poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 5

The morning after, poranek po
The morning after, poranek po. Wszyscy muszą to przeżyć przynajmniej raz w życiu. Chyba, że jesteś taka jak jedna z tej trójki, to wtedy o wiele więcej razy. Rzecz w tym, że pomimo wysiłku, który wkładamy w nasz wygląd przed wyjściem i w trakcie i tak to się kończy tak jak się kończy - mnóstwem złych wspomnień. Ale czy można ten poranek zaliczyć do jednego ze złych czy raczej dobrych? Sami to musicie ocenić. Bo moja Różyczka na pewno musi się szybko przekonać.
~.~
Oficjalnie nie żyje. Przynajmniej tak sądzę. Bo chyba ból głowy, mięśni, włosów... to mogłoby się czuć w piekle, co nie? Nie sądzę, żebym trafiła do nieba z czymś takim. No i ze swoim zachowaniem na ziemi.
- Wstawaj księżniczko. - przetarłam oczy i je otworzyłam, by tylko po chwili znów je zamknąć. Gdy je ponownie uchyliłam byłam już mądrzejsza i przysłoniłam je ręką przed słońcem. Nad sobą zobaczyłam dość wysoką figurę, która górowała nade mną, co mogłoby się wydawać, chyba kilka metrów. Jednak po chwili udało mi się przyzwyczaić do dziennego światła i się podniosłam, rozglądając się dookoła. Byłam w niewielkim pokoju, w którym mieściło się tylko łóżko, komoda oraz lustro. Całość została urządzona w beżowym kolorze, oprócz pościeli pod którą leżałam. Miała ona wiele przeróżnych wzorów, których nie udałoby mi się ogarnąć za pierwszym spojrzeniem. Spojrzałam znów na chłopaka, który ją obudził.
- Uprawialiśmy seks? - Wyraz twarzy chłopaka nie wyrażał zdumienia bezpośrednością pytania, bardziej wyglądał na rozbawionego niż urażonego. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że skądś go kojarzę.
- W istocie to można tam powiedzieć, lecz niestety nie wczoraj. Chociaż nie wiem czy chciałbym się z tobą pieprzyć w takim stanie w jakim byłaś wczoraj, chociaż tobie to nie przeszkadzało.
- A tak! Harry! Jak mogłam zapomnieć o takim hojnym kliencie. - uśmiechnął się zawiadacko, ale puścił to mimo uszu.
- Chodź na śniadanie - Po tych słowach wyszedł od razu z pokoju. Rozglądnęłam się jeszcze po pokoju, żeby zrozumieć co ja tu do cholery jasnej robię?! - Idziesz?
- No już idę idę! - Wyszłam z łóżka i zauważyłam, że mam na sobie za dużą o kilka rozmiarów koszulkę Marvel Comics. No widzę, że ktoś ma dobry gust... Była trochę sprana, ale nadal dało się rozpoznać poszczególnych bohaterów. - Widzę, że mnie przebrałeś.
- Wcale nie musiałem się szczególnie starać, sama się rozebrałaś dosłownie do naga, a ja tylko chciałem cię jakoś zakryć, jestem kobieciarzem, ale także dżentelmenem. - zaintrygował mnie. Zawsze sądziłam, że osoby takie jak on nie będą...szlacheckie. Ale skąd ja miałabym się znać na facetach? Nigdy nie miałam, albo szansy, albo chęci ich poznawania. - Ale nie mogłem narzekać, kiedy zaczęłaś dla mnie tańczyć.
- Coś sądzę, że nie dałam popisu życia. - roześmiał się na cały dom po moich słowach.
- Nie, nie dałaś. Raczej przewracałaś się po pięciu sekundach jak chciałaś coś zrobić, ale przynajmniej się uśmiałem. Chociaż trochę trudno było mi nałożyć w tym momencie na ciebie koszulkę. - Weszliśmy do kuchni, a tam znajdowały się już na stosie przygotowane naleśniki belgijskie razem z obok syropem klonowym i malinami. Wyglądało to przepysznie. Harry odsunął dla mnie krzesło, bym mogła usiąść, a sam usiadł po przeciwnej stronie.
- To jak? Teraz chcesz mnie utuczyć, a później ugotować ze mnie jakieś ciastka czy zupę, czy masz jakieś inne plany?
- Och nie myśl o mnie tak źle! Najpierw chciałem wykorzystać twoje walory, a dopiero później ugotować. Powinienem czuć się obrażony.
- Czyli mogę znów mieć niesamowity seks z cholernie przystojnym facetem przed śmiercią?
- Och... Czyli byłem niezły tak? Dobrze, że też doceniasz moje walory. - Pierwszy raz się zarumieniłam od czterech lat, odkąd wyjechaliśmy z Los Angeles. Nigdy nie sądziłam, że spotkam faceta, który cechuje się taką samą bezpośrednością, jaką ja sobie wyćwiczyłam przez te lata. Było coś w nim ciekawego, coś co mnie fascynowało, ale nie mogę odgadnąć co. Spuściłam wzrok na talerz i zaczęłam jeść. Co on w sobie takiego ma...?
- ughm... - odchrząknęłam - A tak na serio, co ja tu robię? Jak możesz się domyślić, nie pamiętam zbyt wiele z poprzedniej nocy.
- Twoja koleżanka od wczoraj, Franceska, potrzebowała pomocy, przynajmniej tak zapewniała jej kuzynka Eleanor, lecz taka nie była prawda. Po prostu świetnie się bawiła, ale El zadzwoniła po Louisa, jej chłopaka, który zadzwonił po resztę, tylko niestety Zayn nie mógł przyjść, był...zajęty. Jak dotarliśmy wszyscy byli pijani, ale dobrze się bawili, no może oprócz Elki, ale jak powiedzieliśmy jej żeby się uspokoiła to wszyscy się przyłączyliśmy do zabawy. Ty byłaś własnie z Franceską i Kateriną na patio. Kiedy wyszedłem zapalić, ty się na mnie rzuciłam z komplementami i krzyczałaś, że przeżyłaś ze mną najlepszy seks w życiu. To było zabawne, jeśli mam być szczery. No i po tym potoczyło się tak, że zapomniałaś, gdzie mieszkasz, więc zawiozłem cię do siebie. Dziewczyny też powinny się niedługo obudzić, są obok w apartamencie Franky, okazało się że mieszkami na jednym piętrze. Ty nie chciałaś z nimi być, bo stwierdziłaś, żę "musisz być ze swoim ukochanym loczkiem".
- Trochę namieszałam wczoraj co?
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy.
____________________________
lolxx15: Nie będę tego oficjalnie nazywać częścią pierwszą rozdziału 5, ale tak jest XD stwierdziłam, że przydałoby się coś dodać. Dzisiaj jak nie widzieliście pozmieniałam parę fragmentów w poprzednich rozdziałach i prologu, mam nadzieję, że przeczytacie, aby także zrozumieć gdzie zmierzam z tą historią :) Jak było wcześniej powiedziane, będę bardzo wolno dodawała rozdziały, ale mam nadzieję, że rozdział szósty uda mi się dodać szybciej, a ten wam się spodoba, kocham xoxo

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 4

No i przyszedł czas! Długo nie czekaliście...Ostatnia dziewczyna, Frannceska, Fran, Franky, jak kto woli. Wiele przeżyła w życiu, jak to jest, że ta trójka rozpoczyna rozmowę? To później. Pomimo, że na zewnątrz wydaje się twarda, tak na prawdę jest krucha jak lód. Nigdy nie powie co w niej na prawdę siedzi, chociaż bez żadnych problemów opowiada o swoim życiu. Może ci się wydawać, że ją znasz, ale w rzeczywistości nie wie się o niej nic. W jej życiu liczy się tylko jedna rzecz - balet. I nic dziwnego, dzięki swojej zadziwiającej inteligencji skończyła liceum w wieku trzynastu lat, a kiedy reszta szła do college'u ona go kończyła. Dzięki temu mogła wcześniej wyjechać i dokańczać swoją naukę na uniwersytecie w Anglii...
~.~
- Dobrze klaso, to koniec na dzisiaj. Widzimy się jutro o dziewiątej. - zaczęłam zbierać swoje rzeczy, kiedy dostałam sms-a...

Nadawca: Mike

Dzisiaj. Jedenasta. Impreza. Chester Street 10. Wchodzisz? xoxo

Nadawca: Franky

Weź dla mnie prezent, wiesz jaki ;)

Nie traciłam już czasu i od razu ruszyłam do domu, w swoim stroju baletnicy. Trenuję balet już od dwunastu lat i ani myślę przestać. Udało już mi się wystąpić na najbardziej szanowanych scenach świata. Przez moje wyśmienite wyniki w nauce jak i w balecie, po zakończeniu edukacji w Juliardzie, dostałam stypendium do British Arts University, najlepszej szkoły artystycznej, która ma swoje małe miejsce w Londynie. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych znajomych tutaj, ale moim jedynym szczęściem jest mój dealer – Michael. To znaczy można go nazwać w pewnym sensie jednym z moich bliskich znajomych, ale jedyne miejsca, gdzie się spotykamy, to imprezy. Mogłabym spróbować się z kimś zbliżyć, ale po co? To by tylko mnie rozpraszało i straciłabym swoją karierę, a na to nie mogę sobie pozwolić. Weszłam do domu rzuciłam klucze na komodę i ruszyłam korytarzem do mojego pokoju. Udało mi się kupić mieszkanie za dość tanią cenę, więc nie muszę martwić się rodzicami. A właściwie tylko matką, ojciec pewnie już się zapił na śmierć. Pomimo że mam już dziewiętnaście lat, nadal traktuje mnie ja małe dziecko. Po rozwodzie rodziców nie miałam jak utrzymywać kontaktu z matką, przez dłuższy czas miałam jej za złe, że zostawiła mnie samą z ojcem alkoholikiem, ale nie umiałam się na nią gniewać. Gdy po półtorej roku zadzwoniła, żeby zaprosić mnie na swój ślub z Paulem chciałam jej wszystko wygarnąć, ale nie potrafiłam.Chciałam jej wygarnąć jak Marc mnie traktował, jak musiałam płacząc usypiać się co noc, jak czułam pustkę w sercu za każdym razem, gdy tylko nie byłam a parkiecie. Zamiast tego powiedziałam, że cieszę się jej szczęściem i nie mogę się doczekać ślubu. Od tego momentu Tricia wróciła po rozum do głowy i wzięła mnie znów pod swoje skrzydła,ale oczywiście nic nie zmieni tego co już czas na mnie wyrządził. Rozebrałam się ze swoich treningowych ubrań i poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Umyłam włosy i natarłam ciało mydłem o zapachu truskawkowym. Spłukałam całą pianę i wyszłam spod prysznica, ubierając ręcznik wokół swojego ciała. Kiedy chciałam wejść do pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć.
- Co ty tu robisz? - spytałam się swojej kuzynki, kliedy wparowała do mieszkania niezaproszona.
- Nie można już odwiedzać kuzynki? - spytała ze swoim brytyjskim akcentem.
- Eleanor, do rzeczy.
- Nudziło mi się, a Louis jutro wyjeżdża w trasę, a nie chciałam mu przeszkadzać, więc nie miałam nikogo innego do kogo mogłabym pójść.
- Idę na imprezę, jak chcesz możesz ze mną iść, ale wiesz co tam się dzieje.
- Yay! - krzyknęła po pierwszej części zdania – och kochana, wiesz, że w twoim wieku byłam taka sama! Małe szaleństwo raz na jakiś czas nie zaszkodzi – puściła mi oczko i od razu później rzuciła się na kanapę i włączyła telewizor.
- Jesteś ode mnie tylko dwa lata starsza! Dobra, nieważne, ja idę się przygotować. Czuj się jak u siebie. - Poszłam do sypialni, a przez nią do garderoby. Po krótkim zastanowieniu wyjęłam czarne jeansy z dziurami na kolanach, do tego luźną bokserkę z logo Misfists na niej. Do tego czarne vansy i kilka bransoletek z muliny. Wróciłam do łazienki i pomalowałam usta czerwoną szminką, a oczy czarnymi cieniami i eyelinerem. Jeszcze lekko mokre włosy uczesałam i dosuszyłam tworząc spływające po moich plecach fale. Wzięłam swoją skórzaną kurtkę, portfel i telefon i byłam gotowa do wyjścia.
- Idziemy – poinformowałam kuzynkę i ruszyłam do wyjścia, po drodze biorąc jeszcze klucze. Bez zbędnych ceregieli szatynka ruszyła za mną. Mając to szczęście, że mieszkam w centrum Londynu, nie musiałam iść daleko, żeby dojść do umówionego miejsca. Całe dziesięc minut drogi przeszłyśmy przy swobodnej rozmowie. Eleanor to chyba jedyna osoba, której nie dażę nienawiścią, a już na pewno jedyna krewna. Pomimo że rodzice pomogli mi w znalezieniu mojej pasji, to jeśli chodzi o moją matkę, to bardziej chodziło o spełnianie jej marzeń, a nie moich. Już od najmłodszych lat, to ona stawiała mnie przed największą presją. El pogodziła się już z tym jaka jestem i nie wiem co bym zrobiła bez niej. Wszyscy ludzie, którzy nas poznali dziwią się jak ze sobą wytrzymujemy, bo jesteśmy tak od siebie różne. Ona jest osobą pełną życia, próbującą uszczęśliwić wszystkich i zawsze była duszą towarzystwa. Ja z drugiej strony – odstawałam. Dla moich rówieśników zbyt dojrzała, a dla osób starszych zbyt młoda. Dlatego wolę trzymać się na uboczu, a na imprezach siedziałam na kanapie pijąc drinka za drinkiem, aż jakiś facet się nie przyczepił i nie przespałam się z nim. Weszłyśmy po schodach do domu, już, wypchanego ludźmi. Od razu skierowałyśmy się w stronę kuchni, by wlać w siebie kilka drinków. Jak dotarłyśmy, natychmiast zauważyła Mike'a z pewną blondynką i rudzielcem, te dwie zdawały się o coś kłócić, a zaraz później śmiać i podały sobie ręcę, jakby dopiero się poznały. Powiedziałam El, żeby wzięła nam drinki, a ja zaraz do niej wrócę.
- Masz? - spytałam, gdy podeszłam do wspomnianej trójki.
- Cześć Mike, jak ci minął dzień? - zaśmiał się ze swojego żartu, a ja tylko przewróciłam oczami. - Poznajcie się, dziewczyny to jest Franceska, ale ja mówię na nią Franky, więc też tak możecie, Fran to są Val – wskazał na rudą – a to jest Kat – wskazał na blondynkę.
- Siema – odpowiedziałam. - to jak mamy zbędne ceregiele za sobą, możesz mi odpowiedzieć? - zamiast odpowiadać podał mi dwa małe woreczki, jeden pełny białego proszku, a drugi małych tabletek.
- Prosim. Ale uważaj, bo skołowałem, naprawdę mocny towar.
- Tak, tak. Masz kasę. - zaśmiałam się, już szczęśliwa, wiedząc co teraz zaraz nastąpi. - miło było poznać. - odwróciłam się i wróciłam do El. Schowałam paczuszki do kieszeni w kurtce i ją zapięłam. To zostanie na jutro.

~.~

Właśnie mija dziesiąta kolejka shotów i nie mogłabym być bardziej szczęśliwa.
- Body Shots! - jakiś napakowany koleś krzyknął i wszyscy polecieli w tamtą stronę. Raz się żyje. Pobiegłam tam, ściągnęłam koszulkę i położyłam się na stole.
- Dawajcie! - polali mi tequille na brzuch i od razu utworzyła się kolejka do mojego „kieliszka”. W pewnym momencie poczułam szarpanie za mają rękę, okazało się, że była to El. Wzięła mnie pod pachy i posadziła na kanapie.
- Nie bądź zła, ale... Louis tu jedzie.
- Och... czemu mam być zła na moją przyszłą rodzinę? - zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. - a teraz. Jak będziecie mnie chcieli będę na tarasie. - lekko czkałam, potykałam się i co chwilę się śmiałam, ale udało mi się wyjść. Padłam na schodki przy patio i dopiero wtedy zauważyłam dwie inne osoby – Val i Kat. - Co tam dziewczyny? - spojrzałam na nie i widząc, co trzymają od razu rozświeciły mi się oczy – uuu mogę trochę?
- Masz całego – powiedziała Val, gdy się pochyliłam, by wziąć tylko bucha. Uśmiechnęłam się do niej, gdy rozpalałam jointa.
- Dzięki – wypuściłam dym z płuc. - opowiedzcie mi coś o sobie...
____________________________________

@lolxx15: mam nadzieję, że spodoba wam się :) to jest lekki filler, ale wszytsko się dopiero rozkręca, mam nadzieję, że wam się spodoba xx 

czwartek, 30 października 2014

Rozdział 3

Valerie! Och słodka różyczka... Tak zawsze lubię ją nazywać, ona niestety nie. Jak wiemy, była ona niezbyt szczęśliwą osobą, która wiecznie musiała trzymać się na uboczu. Jak się dowiadujemy, jej praca też nie należy do najlepszych, ale kogo to obchodzi? Ona ją lubi i to wystarczy. Niestety zawsze musiała nakładać wiele dodatków, które mogły zakryć jej rany przeszłości.  Kochany rudzielec postanowił zarabiać na swoim wyniszczonym ciele, no bo po co się tyle starała, skoro w Londynie i tak już wszyscy ją kochali? W życiu codziennym nie kryła się ze swoją profesją, przez to ludzie nie mieli co jej zarzucić. Nie czuła potrzeby w posiadaniu chłopaka, a nadal uwielbiała seks, to czemu na nim nie zarabiać? Jednak każde postanowienia, muszę się kiedyś zmienić. Także Rose musiała zmienić co nie co...
~.~

- Steve, muszę odejść – podeszłam do mojego szefa i oznajmiłam. Wiem co wszyscy myślą. Osiemnaście, lat i już dziwka. Moja rodzina oczywiście nie była zadowolona z mojego postępowania, ale jestem pełnoletnia i nie mam zamiaru się ograniczać tylko dlatego, że komuś się to nie podoba, nawet jeśli to są moi bliscy. - poza tym i tak ci mówiłam, że jestem tutaj tylko na kilka miesięcy, aż nie będzie trzeba znów chodzić normalnie do szkoły. - Zastanawiacie się może, czemu się nią przejmuję? Dziwka uzależniona od narkotyków nie powinna się przejmować czymś takim, ale co mogę poradzić? Rodzice jednak nadal by mnie kompletnie odcięli jeślibym nie dostała się do żadnej dobrej szkoły. Mam zamiar spróbować na Oxfordzie w wydziale sztuk dramatycznych literatury angielskiej, ale nie jestem pewna czy mi się uda. Mam za mało aktywności poza szkolnych. Chyba, że liczyć puszczanie się na prawo i lewo i chodzenie na jak największą liczbę imprez jaką się da. Nawet w czasach kiedy byłam świnką szkolną i nie miałam powodów do życia chciałam w przyszłości zostać znaną aktorką. W końcu jednak w moich najgorszych chwilach udawało mi się udawać przed wszystkimi. Nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby spróbować, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Nigdy z nikim się nie podzieliłam moimi marzeniami, bo kto chciałby słuchać? Przyjaciele od dragów? Wiecznie zapracowany tata? Matka chodząca na różnorakie brunche, chwaląca się swoją „genialną” córką? Jak widać nikt mnie nie zna. I nigdy nie pozna.
-Rozumiem. Dobrze się z tobą pracowało, ale czeka na ciebie jeszcze jeden klient. Powiedzmy, że to jest... twój prezent pożegnalny. Później dostaniesz wypłatę. Pamiętaj, że jak go zobaczysz masz trzymać buzię na kłódkę, to celebryta i nie chciałby, żeby to – pokazał rękami jego gabinet. - wyszło na światło dzienne.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że dostanę jakąś premię – zaśmiałam się lekko i już chciałam wychodzić w moim skromnym stroju, który składał się z czarnej mini-spódniczki, która ledwo zakrywa tyłek, oraz jeansową koszulkę na ramiączkach, odkrywającą brzuch, dodatkiem do tego są czerwone szpilki, które pasują do moich czerwonych paznokci i ust, czy mam podkreślone czarnym eyelinerem oraz kredką do oczu, a także brązowo-złotymi cieniami, kiedy Steve jeszcze mnie zawołał.
- A i jeszcze jedno - spojrzałam na niego wyczekująco. - On chciał trójkącik, więc będziesz pracować z Mią. Kumplujecie się, więc będzie łatwo – uśmiechnął się i wrócił do przeglądania papierów, dając mi znak, że mam już wyjść. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do pokoju dziewczyn, w którym mogłam znaleźć jedną z moich dobrych koleżanek. Mia Sanches to moja rówieśniczka o pięknych niebieskich oczach i prostych włosach „ombre” do ramion. Ma szczupłą sylwetkę, ale szok, którą bardzo lubi pokazywać. Tak jak dzisiaj ma na sobie jeansowe spodenki, które mogłyby uchodzić za bokserki oraz czerwoną koszulkę podobną do mojej, tylko jeszcze krótszą. Paznokcie pomalowała na czarno, a szpilki są tego samego koloru,  na twarzy widnieje taki sam makijaż jak mój, tylko jej cienie są czarne. Podeszłam do niej i uszczypnęłam ją w tyłek.
- hej kochanie, ponoć mamy dzisiaj razem numerek, chcesz poćwiczyć? - zaśmiała się i naparła na moje usta. Po chwili przyciągnęła mnie za szyje i pogłębiła pocałunek, ale już nie mogłyśmy wytrzymać i, po odsunięciu się od siebie, wybuchnęłyśmy śmiechem. Inne dziewczyny były już nie raz widziały coś takiego, więc nie zwróciły na nas uwagi. - Domyślasz się może z kim będziemy pracować? - powiedziałam, gdy skończyłyśmy rechotać.
- nie mam zielonego pojęcia, ale mamy być w pokoju 210 za jakoś pięć minut, żeby się z nim spotkać, więc czas ruszać, skoro to na drugim końcu budynku. - wzięła mnie pod ramię i zaczęłyśmy iść w stronę pokoju z tajemniczym gościem. Według Mii płaci straszliwie dużo, żeby tylko to zrobić. Pewnie to jakiś zakompleksiony chłopaczyna, którego marzeniem był trójkącik. Weszłyśmy do pokoju i od razu zobaczyłyśmy mnóstwo loków na głowie niesamowicie umięśnionego chłopaka. To znaczy, widziałam dopiero jego plecy, ale co to za plecy! Przynajmniej wiemy, że nie może być zakompleksiony. Podeszłyśmy do niego z różnych stron i wzięłyśmy pod ramię. Czas zacząć zabawę.
- Jak się nazywasz kochasiu? - wyszeptałam wprost do jego ucha.
- Styles. Harry Styles. - i wpił się w moje wargi. Pociągnął za sobą mnie i Mia'e do łóżka. Szybko pozbyliśmy się ubrań, nie było nawet czasu, żeby zastanowić się z kim zaraz będziemy uprawiać seks. Szybko usiadłam między jego nogami, a Mia na jego brzuchu namiętnie go całując i robiąc co chwilę malinki. Umieściłam się wygodnie i podniosłam jego długość do ust i zaczęłam całować i co chwilę lizać. Gdy jego oddech stawał się co raz szybszy przerwałam ssanie jego przyjaciela i podniosłam się do góry. Mia czując moje ruchy, podążyła za mną i spojrzała na mnie podejrzliwie. Popatrzyłam na nią znacząco, a ta od razu zrozumiała o co mi chodzi. Czas podniecić go do końca. Przysunęła się do mnie, ale nogi przyrzuciła tak, że głowa Harry'ego była między jej częścią intymną. Przybliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej i zaczęłyśmy się całować. Obydwie jesteśmy profesjonalistkami, więc wiemy, że to do niczego nie prowadzi. Zmieniłyśmy pozycje i ja klękałam po jednej, a Mia po drugiej stronie klatki piersiowej Stylesa. Niech sobie popatrzy. Spojrzałam niezauważalnie w bok, by zobaczyć czy już się wystarczająco podniecił. Wow koleś. Gratuluje długości. Odsunęłam się trochę i nakierowałam ją tak, żeby usiadła na jego penisie, a ja moją kobiecością na jego ustach. Pochyliłyśmy się do siebie, by znów móc się pocałować, tym razem pieszcząc sobie jeszcze nawzajem piersi. Zaczęłyśmy się ocierać – ona o Loczka krocze, ja o jego twarz (?). Poczułam jak chłopak podnosi moje biodra i zaczyna robić mi minetę. Najpierw całował wszystko wokół wejścia, potem wszedł językiem do mojego wejścia, przez co jęknęłam przeciągle, przerywając pocałunek. Powróciłam po chwili do całowanie Mii, która coraz szybciej ocierała się o krocze chłopaczyny. Wszyscy byliśmy już do końca podnieceni. Postanowiłam przerwać te męczarnie i oderwałam się od dziewczyny. Dałam jej znak na to, by chłopak mógł w nią już wejść, a sama ułożyłam się plecami na jego klatce piersiowej. Odwróciłam głowę tak, by mógł się ze mną pocałować lub naznaczać moją szyję, a szatynka mogła skończyć to co zaczął zielonooki. Zaczęła ruszać się coraz szybciej, i ujeżdżając, i swoimi ustami. W tym momencie wszyscy doszliśmy. Mia opadła na mnie, a my się nie ruszaliśmy. Po kilku chwilach odpoczynku, obie wstałyśmy i bez pożegnania wyszłyśmy z pokoju. Wszyscy byli już przyzwyczajeni do nagości dziewczyn, dlatego ochroniarze nawet się już nie oglądali. Możliwe, że to też dlatego, że są gejami. Wróciłyśmy do pokoju i obie padłyśmy na kanape.
- Cóż... to było intensywne. - po kilku chwilach odezwała się Mia. - Wiem do kogo mam dzwonić po trójkącik, jak będę miała ochotę – zaśmiałyśmy się obie po tym jak to powiedziała. Bez odzywania się, wstałam i poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe moje ciało, po czym ubrałam się i poszłam po moją wypłatę. Weszłam bez pukania do biura mojego szefa, który właśnie dobierał się do jednej z dziewczyn.
- No Steve'ie czas na moją wypłatę. - zaśmiałam się na jego minę. Podeszłam do stolika i podniosłam jedną brew, przenosząc ciężar na jedną nogę. Wyraźnie zirytowany wstał i podszedł do biurka. Otworzył jedną z szuflad i wyciągnął kopertę, po czym rzucił ją do mnie.
- Macie szczęście Val, bo chłopak był niesamowicie zadowolony. Nie wiem co zrobiłyście, ale zrobiłyście to dobrze. Bravo! A teraz zmiataj mi stąd. Mam niedokończone sprawy. - i bez czekania aż wyjdę podszedł do dziewczyny i brutalnie w nią wszedł. Nie chcąc dalej na to patrzeć wyszłam szybko z pokoju i policzyłam pieniądze w kopercie. Dodatkowe siedemnaście tysięcy?! Ile ten chłopaczyna musiał zapłacić?! Schowałam wszystko do torebki i wyszłam z tego burdelu. Nawet będę tęsknić. No może nie. Zaśmiałam się do siebie i szłam dalej. Po dwudziestu minutach dotarłam do domu. Ah te Londyńskie korki... Tęsknie za pustymi ulicami Los Angeles, słońcem i plażami na każdym kroku, ale później przypominam sobie suki z mojej szkoły fi już nie chcę o tym myśleć. Kiedyś byłam tłustą świnią, która nic tylko zajadała ból. Kiedy dowiedzieliśmy się o awansie taty, to było jak gwiazdka z nieba. Postanowiłam coś zmienić, żeby w nowej szkole nie być już szkolną frajerką, ale pomimo że schudłam kilka rozmiarów przez długi czas inni uczniowie nadal mnie nie akceptowali. Wyzywali mnie, bili, wsadzali głowę do toalety i inne. Wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie. Zaczęłam się ciąć. Na szczęście już ponad pół roku jestem czysta i szczęśliwa. No w pewnym sensie. Nie zaprzestałam brać narkotyków, ale po co mam przestawać skoro to frajda? Dużo osób tego nie rozumiało, ale co mnie to obchodzi? To moje życie i mam prawo robić z nim co mi się żywnie podoba. Weszłam do swojego pokoju, rzuciłam torbę w nogi łóżka i podeszłam do biurka, na którym leżał mój biały MacBook. Otworzyłam go i włączyłam, a chwilę po tym zalogowałam się na twittera. Przeglądałam go chwilę, popisałam z kilkoma osobami i zaobserwowałam kilka kont. Przy sprawdzaniu godziny na telefonie, okazało się, że dostałam sms-a. Otworzyłam go i zobaczyłam, że nadawcą jest Mike. Napisał godzinę temu, więc nie jest źle.

Nadawca: Mikey <3

Hej kochanie!! Co dzisiaj porabiasz?! Jest dzisiaj impra! Każdy zaproszony! Chcesz ze mną iść?! Odpisz, to po ciebie przyjadę!

Nadawca: Valinson *_*

Kiedy powiedziałam „nie” na IMPREZĘ?! Jasne, że IDĘ!!

Nadawca: Mikey <3

Przyjadę po ciebie o 20! Bądź sexi!! Moje oczy mają się nacieszyć ;)

Nadawca: Valinson *_*

A nie zawsze taka jestem?!?!? haha ;)
a
Nadawca: Mikey <3

Oczywiście słońce ;*** hahahha :D


Odłożyłam telefon i zważając na to, że jest już osiemnasta weszłam pod prysznic, umyłam głowę i wyszłam z łazienki owinięta w puszysty ręcznik. Weszłam do garderoby i otworzyłam szufladę z bielizną i wyciągnęłam z niej koronkową bieliznę La Perla, ubrałam ją poszłam na dalsze poszukiwania ubrania na dzisiaj. Przeszłam całą szafę, ale nie mogłam nic znaleźć, aż w końcu natrafiłam na małą czarną, do której dobrałam beżowe dodatki, czyli piętnasto-centymetrowe szpilki i kopertówka ze złotym łańcuchem, do tego złote koła na uszy. Rozpuściłam moje czerwone włosy i wysuszyłam je. Sprawiłam, że wyglądają na atrakcyjny nieład i przeszłam do pomalowania się. Nałożyłam na swoją twarz podkład, korektor oraz oczy podkreśliłam złotymi i blado różanymi cieniami, a także eyelinerem. Na usta nałożyłam czerwoną szminkę i poprawiłam przezroczystym błyszczykiem. Do torebki spakowałam szminkę, błyszczyk, tusz oraz telefon i chusteczki, a także klucze od domu. Nie mogłam też się obejść bez kilku skrętów i papierosów. Akurat, kiedy byłam gotowa, Mike zadzwonił, że jest już na zewnątrz, więc po cichu wymknęłam się z domu, zostawiając kartkę, że nocują dzisiaj u jakiejś nieistniejącej koleżanki, chociaż i tak ich pewnie to nie obchodziło. Wskoczyłam do mustanga mojego przyjaciela i pocałowałam go w policzek na przywitanie. Po około pół godzinie zaparkowaliśmy pod sporą willą, która aż zapierała dech w piersiach. Z przodu została postawiona fontanna, a przy płocie żywopłot, który zasłania to co dzieje się w środku. Wyszliśmy z auta i pomaszerowaliśmy do środka. W połowie drogi już można było usłyszeć muzykę, więc jak weszliśmy do środka oboje stanęliśmy oniemieli. Po kilku chwilach pozbieraliśmy się do kupy i umówiliśmy się, że o trzeciej nad ranem spotykamy się w tym samym miejscu, żeby dojechać do domu. Rozdzieliliśmy się, ja poszłam do kuchni, a Mike do jakiejś blondynki, która jak go zobaczyła, to pocałowała w dwa policzki.  

_____________________________________________

lolxx15: wiem, że dziwnie jakoś zakończone i wgl. ale lepszy rydz niż nic xD przepraszam, że tak długo zeszło ze wszystkim, ale teraz była moja odpowiedzialność za rozdział, a chciałam, żeby wszystko było dobrze zrobione, w kolejności i dla przyszłych zdarzeń :)

fcktbl: Wiec.. nie wiem, jak dlugi jest ten rozdzial, ale jest seks, wiec to czyni go wyjatkowym! Obiecuje, ze nastepny bedzie szybciej niz po roku przerwy :D

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 2

Czas już chyba zacząć prawda? Nie można wiecznie ich przedstawiać, bez opowiadania jak to teraz jest. Najpierw powinniśmy usłyszeć Kateriny. Ta skrzywdzona dziewczyna ma na pewno wiele do opowiedzenia. Czemu nie zacząć od razu...? Odkąd zdarzył się incydent z jej kuzynem minęły dwa lata. W tym momencie już skończyła osiemnaście lat i zaczęła swoje dorosłe życie. Właściwie to nie, okłamałam was. Zaczęła je o wiele wcześniej. Sama mieszka od trzech lat, udało jej się wygrać w sądzie prawa do mieszkania samodzielnego, a nie w przytułku, ale do tego wrócimy później. Najlepiej jednak usłyszeć to z jej opowieści...
~.~
Nienawidzę żyć. Czemu wszystko musi być tak cholernie trudne? Można od tego zwariować, kółko zawsze się zatacza.. szkoła, trening, stres i w końcu moja gitara, która podtrzymuje mnie przy życiu tak jak dragi. Przynajmniej na chwilę moje życie jest kolorowe, a nie szare, tak jak przez ostatnie dwa lata po incydencie w łazience. Zatracasz się we własnym rytmie, który przenosi cie do innego, może nawet lepszego świata. Ale potem, gdy wszystko przestaje działać zdajesz sobie sprawę, że rzeczywistość wraca i przytłacza twoje ciało milionem problemów. Tak właśnie jest ze mną. Dziewczyną, która postrzegana jest jako silna i niezbyt uległa, ale w głębi duszy krzyczę do każdego o pomoc. Nikt nie wie jaka jestem naprawdę, bo kogo to interesuje? Każdy tutaj żyje własnym życiem i swoimi problemami, które ja rozwiązuje dzięki muzyce i narkotykom.
Obudziłam się i pospiesznie przetarłam czoło, które jak zwykle pokryte było drobinkami potu, który pojawił się przez wciąż powracający senny koszmar.
- Katy weź się w garść! - powiedziałam sama do siebie powoli wstając z łóżka.
Podeszłam do otwartej szafy i po kolei wyjęłam z niej bieliznę, podarte szorty i czarną bokserkę. Szybko nałożyłam ciuchy na siebie, całkiem ignorując myśl o wzięciu prysznica lub chociażby lekkie obmycie. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie.. dziewczyna w odbiciu wydawała się tak samotna. To bolało.
Wyjęłam z torebki kosmetyczkę, by móc zamienić twarz ze zmęczonej w pełną życia, lecz zarazem ciemności. Po kolei nakładałam podkład, korektor, fluid, róż na policzki, aż w końcu zatrzymało się na oczach, z którymi jak zwykle nie wiedziałam co zrobić. Odruchowo chwyciłam kredkę do oczu, by następnie mocno podkreślić dolne linie oczu. Już teraz wiedziałam, że nie mogłam nie zrobić idealnie grubych kresek eye-liner'em na górnej powiece, co zresztą szybko zostało przeze mnie wykonane. Pozwoliłam swoim włosom, by opadały na ramiona w takim bałaganie jaki zrobił się po nocy. Chwyciłam spakowaną już torbę z ciuchami na trening i książkami, następnie w mojej ręce znalazł się telefon ze słuchawkami i klucze.
Zbiegłam szybko na dół rzucając torbę pod drzwi. Z kieszeni kurtki, którą miałam wczoraj, wyjęłam mały, przezroczysty woreczek z białym proszkiem. Po chwili znalazłam się przy stole robiąc dwie równe kreski. Zatkałam palcem lewą dziurkę od nosa i prawą wciągnęłam proszek, następnie powtórzyłam tę czynność zatykając prawą dziurkę. Już po chwili poczułam jak feta zaczyna działać na mój organizm, co oznaczało, że jestem w pełni gotowa, by wyjść na zajęcia. Otworzyłam drzwi i ponownie chwyciłam torbę, po czym na moją skórę wpadł mocny podmuch wiatru, powodując na niej gęsią skórkę.
Powoli wyszłam na zewnątrz, uważnie rozglądając się dookoła. Podłączając słuchawki do telefonu puściłam swoje ulubione piosenki. Do moich uszu dotarły pierwsze mocne brzmienia, które wraz z fetą tworzyły idealną bombę dla mózgu. Schowałam ręce do małych kieszeni szortów. Czułam jak narkotyk napełnia moje ciało powodując, że byłam gotowa, by zaatakować każdego, niezależnie od sytuacji. Poczułam na swoim ramieniu mocne uderzenie, które sprawiło, że lekko się zachwiałam, a mój mózg uaktywnił reakcję obronną wymierzając w dziewczynę mocne uderzenie łokciem w brzuch. Zauważyłam jak się zgina z bólu, i dopiero wtedy do mojej głowy dotarło, że ona na pewno nie chciała mi nic zrobić.
- Patrz jak chodzisz pokrako! - krzyknęłam na nią wyciągając słuchawki z uszu, na wypadek gdyby chciała coś odpowiedzieć.
- To ty idziesz po tym chodniku tak, jakbyś była tu jedyna! Powinnaś sobie kupić okulary.. - splunęła na mnie trzymając się za brzuch.
- Zniknij z moich oczu, bo tego pożałujesz.. ty mała dziwko! Nie słyszysz co do ciebie mówię? - ponownie krzyknęłam trącając ją lekko w ramię.
Dziewczyna wywróciła teatralnie oczami, po czym odeszła w przeciwnym kierunku, pokazując mi środkowy palec.
Zaśmiałam się w duchu, jednak wciąż miałam ochotę nieźle obić jej twarz. Uspokoiłam się dopiero, gdy doszłam do szkoły. Spojrzałam na kilku ludzi i już poczułam jak żołądek mnie skręca. Przecież wystarczy, że wytrzymam 6 godzin i potem trening.. przecież nic się w tym czasie nie może stać, prawda?
Powoli weszłam na schody kierujące pod same drzwi uniwersytetu. Skierowałam się do sali, w której będzie pierwszy wykład i pospiesznie zajęłam swoje miejsce.
Miałam to już w zwyczaju, że nie słuchałam tego co wykładowca mówi, tylko po prostu pisałam w zeszycie kolejne teksty, które idealnie pasowały by do akustycznego brzmienia gitary. Gdzieś w głębi ducha wiedziałam, że tylko ja sama mogę skomponować idealne piosenki dla siebie, nikt inny.
Pod koniec zajęć powoli odliczałam czas, by móc znaleźć się już na treningu.. z drugiej strony nie pragnęłam tego tak bardzo, gdyż znowu wrócę zmęczona, ale czego się nie robi dla własnego bezpieczeństwa? Właśnie..
Równo z końcem ostatniego wykładu opuściłam klasę, szkołę i powoli kierowałam się w stronę sali treningowej. Nie była aż tak oddalona, ale spacer był koniecznością.. Czułam jak nadal narkotyk we mnie buzuje, a to nie wróżyło nic dobrego.. gdyby tylko ktoś lekko mnie zdenerwował, mogłabym zabić. Nie chcę tego.
- Katerina czemu akurat dziś wciągnęłaś fetę? - powiedziałam do samej siebie, robiąc to jak najciszej, by nikt nie mógł tego usłyszeć.
Z każdym krokiem zwalniałam tempo starając się całkowicie wyluzować. Jeśli tylko ktoś zauważy, że wciągam.. koniec z treningami. Nie mogę na to pozwolić.. muszę być gotowa na każdą sytuację.
Powoli szarpnęłam drzwi prowadzące do magazynu, w którym znajdowało się kilka worków treningowych, narządy do ćwiczeń i przede wszystkim to, co interesowało mnie najbardziej.. ring bokserski, na którym niedługo zagoszczę ukazując swoje siły. Przerażała mnie ta myśl, jednak mogłam się sprawdzić..
- Katerina znowu jesteś spóźniona! - usłyszałam krzyk trenera, który właśnie wyszedł zza bieżni. - Jeszcze jedno spóźnienie i wylatujesz. - dodał po chwili, gdy nie uzyskał ode mnie żadnej reakcji.
Pospiesznie pobiegłam do szatni, gdzie jak zwykle szybko się przebrałam i związałam włosy w koka, by nie przeszkadzały mi podczas uderzeń. Chwyciłam w rękę butelkę z wodą i pognałam z powrotem na salę.
Przez kolejne trzy godziny wykonywałam to, co według trenera było dla mnie dobre. Na początku ćwiczył ze mną jak dokładnie wykonywać uderzenia i jak ustawiać przy tym nogi. Nie jest to łatwe, a nogi w boksie są najważniejsze. Jeden zły krok i cała walka przegrana.
Spocona poszłam w stronę pryszniców, by obmyć swoje ciało. Wraz ze mną było kilka innych dziewczyn, które przychodzą na treningi dopiero od niedawna. Obserwowałam je przez chwilę, dopóki nie zauważyłam, że one to widzą. Szybko odwróciłam wzrok i weszłam pod prysznic. Chłodna woda kapała na moje ciało pozwalając by trochę odpoczęło. Czułam wielką ulgę. Okręciłam się kilka razy upewniając się, że woda dotrze do każdej części mojego ciała po czym owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Kierując się do szatni zabrałam swoje przepocone ubrania, które już po chwili leżały w torbie. Szybko się wytarłam i ponownie ubrałam po czym opuściłam magazyn.
Droga do domu wydawała mi się całkiem spokojna, jednak wiedziałam, że to tylko pozory. Wyjmując z kieszeni słuchawki podłączyłam je do telefonu i ponownie dałam się ponieść muzyce. Mój kierunek był już określony.. potrzebowałam nowy towar. Z każdą chwilą coraz słabiej słyszałam dźwięki wypływające ze słuchawek, a bardziej muzykę puszczoną z głośników w jednym z domów na ulicy. Wiedziałam, że jest kolejna impreza, czyli dragi są gwarantowane. Przyspieszyłam kroku odłączając słuchawki, by wybrać numer do Mike'a. Czekając aż odbierze wpadłam plecami na dwie osoby, które najwidoczniej szły na imprezę. Obejrzałam się za siebie, a moje oczy niemal nie wypadły z orbit.
- To znowu ty. Ty suko! Myślisz, że kim jesteś? - krzyknęłam na nią, totalnie ignorując fakt, że obok niej był Mike.
- Ja pierdole zamknij się już. - powiedziała obojętnie po czym biorąc od chłopaka mały woreczek posłała mi sztuczny uśmiech i odeszła.
- To co zawsze? - zapytał brunet, kiedy zostaliśmy sami.
- Oczywiście. - odpowiedziałam mierząc wzrokiem za dziewczyną.
Dealer wyciągnął z kieszeni dwa woreczki i wręczając mi je otrzymał pieniądze po czym zniknął w ciemnościach, a ja wróciłam do domu.

______________________________________________________________________________

@lolxx15: Mnie się tam podoba, mam nadzieję, że wam się spodoba tak samo :D

@bitch_plis_x3: ja lama w końcu skończyłam ten rozdział.. ou yeah. i mogę szczerze powiedzieć, że nie jest zajebisty. ehem. i know. ; c 

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 1

Mówiłam wam wcześniej o tej trójce. Chcesz je poznać bliżej? Oto one.
Katerina Parker, blondynka o zadziornym charakterze. Od roku żyje z obawą czy mijający ją na ulicy ludzie nie chcą jej skrzywdzić. Może chcesz wiedzieć co się takiego stało? Czekaj... jestem pewna, że chcesz. Dziewczyna samotnie wracała późnym wieczorem, po skończonym treningu do domu. Z podłączonych do telefonu słuchawek dobiegał ją dźwięk nowo ściągniętej piosenki. Słysząc rozbrzmiewające nuty piosenki Avenged Sevenfold na jej twarzy wymalował się niepewny uśmiech, którym obdarowywała czasem przechodzących ludzi. Miała wrażenie jakby ktoś od pewnego czasu za nią szedł, jednak wciąż to lekceważyła. Widząc niedaleko swój nieduży dom, dziewczyna przyspieszyła kroku i w przeciągu kilku sekund, stała przed drzwiami próbując je otworzyć. Po wysiłku włożonym w dzisiejszy trening, Katerina postanowiła ponownie wziąć prysznic. Rzuciła w kąt torbę ze spoconymi ubraniami i udała się na górę, gdzie po drodze zaczęła zrzucać z siebie strój i będąc już u celu automatycznie wślizgnęła się do kabiny, odkręcając wodę. Krople powoli spływały po jej ciele,            jednak jej źrenice momentalnie się rozszerzyły widząc przed sobą swojego kuzyna. Powoli otworzył kabinę prysznicową i zupełnie nagi stanął przed nią. Dotknął jej gorących bioder i przycisnął do siebie. Nachylił się, by ją pocałować, kiedy niespodziewanie dziewczyna odepchnęła go od siebie, a on uderzył plecami w ścianę. Syknął czując przejmujący chłód płytek, które teraz dotykały jego skóry. Blondynka starała się jak najszybciej wyjść spod prysznica, jednak nie było jej to dane. Chłopak złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Powoli zbliżył się do niej i przygryzł jej sparaliżowaną wargę. Kiedy dziewczyna ponownie próbowała ucieczki, brunet znów jej nie puścił. Był brutalny. Zsunął dłonie na jej pośladki i mocno je ścisnął. W jej głowie kłębiło się milion różnych myśli. Przecież mogła zadać mu cios. Trenowała boks od bardzo długiego czasu, więc czemu tego nie zrobiła? Czemu tak szybko się poddała? Chwycił ją w biodrach i podniósł do góry. Jej ręce niekontrolowanie objęły jego szyję. Odwrócił się i teraz to ona opierała się o ścianę. Zaczął całować jej szyję, co jakiś czas zostawiając tam malinki. Dziewczyna wciąż miała taki sam wyraz twarzy. Jakby nagle przestała żyć. Chłopak czuł, że jego przyjaciel jest już w pełnej gotowości. Znów chciał ja podnieść i przejść do sedna sprawy, kiedy ona ponownie chciała uciec, ale jej próba skończyła się tak samo jak poprzednie - nic nie dała. Był już na prawdę zdenerwowany i pełen pożądania, więc rzucił się na nią i po chwili wszedł w nią bez uprzedzenia. Katerina krzyknęła głośno, dlatego żeby stłumić wydany przez nią dźwięk, chłopak wpił się w jej usta. Trzymał ją w ramionach i ruszał biodrami co raz szybciej. Oderwał się na chwilę i spojrzał w jej oczy. Brunet był już na prawdę blisko szczytowania, dlatego trzymał się z całych sił jej nieruchomego ciała, drżąc z rozkoszy. Chłopak jedną ręką ściskał jej pośladek, a drugą jej pełną i jędrną pierś.Sama myśl o tym wspomnieniu wywołuje na jej ciele milion niespodziewanych dreszczy, więc teraz pomyśl jak ty byś się czuł po tym co ona przeszła. Wiesz jak wygląda jej dzień? Blondynka codziennie wychodzi tylko w jedno miejsce, nie licząc zaliczanych po drodze sklepów, by zaopatrzyć się w jedzenie. Jej tęczówki promienieją z radości widząc jak czarnowłosy chłopak wyciąga w jej stronę rękę z małą torebeczką, w której znajduje się biały proszek.
Historia Franceski jest nieco bardziej złożona. Co ja mówię? Nieco? Wszystko zaczęło się jeszcze, gdy była mała. Jej matka zawsze chciała, by mała nauczyła się sztuki baletu. Gdyby nie zobaczyła co córka potrafiła zrobić, pewnie nie kazała by jej żyć jej własnymi marzeniami, ale tak się nie stało. Franky od małego była stawiana na wysokich wodach. Przez swój ogromny talent, który ukazał się w wieku siedmiu lat nie miała normalnego dzieciństwa. Jedyne co robiła to treningi, trochę nauczania domowego, a potem znów trening. Ledwo zdążyła cokolwiek zjeść, a jej matka ciągnęła ją do ich salki, by mogła w spokoju przetrenować układy do ról, w których najczęściej odgrywała główne role. Może to za dużo dla, jeszcze wtedy, jedenastoletniej brunetki? To pomyślcie co się zdarzyło, że w wieku szesnastu lat zaczęła brać narkotyki, które ułatwiały jej przetrwanie w tym biznesie. Z każdym mijającym dniem, tygodniem, miesiącem czy rokiem stawała się co raz lepsza. Dostawała więcej propozycji do sztuk czy teledysków. W wieku czternastu lat dostała stypendium do Juliard. Jako, że jej rodzina nie była zbyt bogata, jej matka wraz z ojcem stwierdzili, że to idealna okazja, żeby choć jedna osoba w tej rodzinie osiągnęła coś na prawdę wielkiego. Ale z biegiem czasu okazało się to nie dobrym rozwiązaniem. Franceska dopiero, gdy dotarła do tej szkoły zdała sobie sprawę, że nie jest najlepsza na świecie. Wszyscy są tu lepsi ode mnie, co ja tutaj robię? Myślała każdego dnia od przyjazdu, aż do końca semestru i wznowienia szkoły. Po dwóch latach zaczęła chorować. Nie odżywiała się odpowiednio, gdyż miała wrażenie, że każda osoba w tej szkole śmieje się z jej wagi. Co prawdą nie było. Chudła co raz bardziej. Zaczęła chorować na anemię, a także mieć napady złości czy też paniki. W ten sposób postanowiła zażywać środki uspokajające, które przeistoczyły się w różne leki na energię. Po nich wróciło jej trochę siły, przez co jej myśli krążyły w okół tego. Jeśli takie małe tabletki sprawiają, że tak się czuję... co by było, gdybym zaczęła brać inne środki? Ta myśl nawiedzała ją  przez kolejne pół roku żmudnych treningów, aż w końcu postanowiła to sprawdzić. Zaczęła od małych dawek Amfetaminy, dzięki czemu mogła pracować nad występami o wiele dłużej oraz w tym samym czasie się uczyć. Kiedy już te małe dawki nie starczały musiała zażywać więcej. W końcu tylko dzięki temu się trzymam.Nie wiedziała, że już popadła w uzależnienie, zdała sobie z tego sprawę dopiero po roku stosowania, ale to i tak dużo. Do teraz cały czas stara się jak może. Udaje jej się oderwać od tego okrucieństwa jedynie podczas swoich krótkich wakacji.
A może ciekawi was też historia naszej kochanej rudej? Valerie? Opowiem wam historię, która potrafi chwycić wszystkich za serce. Nawet jeśli nie widziałeś tego na oczy, nawet jeśli ból, który sprawiali jej ludzie będzie dla ciebie nie aż tak duży to i tak go odczujesz. Ciągłe wyzwiska, spłukiwanie w toalecie, jak normalna osoba by sobie z tym poradziła? Rose zawsze była pulchną, niską dziewczyną, której nikt nie lubił. Miała pryszcze na całej twarzy, nosiła aparat na zęby, okulary oraz ubrania z bazarów. Jej rodzice, może przez długi czas nie byli bardzo bogaci, ale przynajmniej ją kochali. Przynajmniej tak jej się zdawało. Pewnego dnia, razem z resztą rodziny zasiadają do stołu przy wspólnym posiłku.
- Kochane, muszę wam coś powiedzieć - powiedział, ale żadna z nich nie wiedziała o co chodzi. Co może być tak ważnego? Przeprowadzają się z Los Angeles? Przecież to nie możliwe. Od zawsze jej powtarzają, że im się tutaj podoba najbardziej na świecie. Chociaż? Dziewczyna miała nadzieję. - Jak wiecie dzisiaj miałem mieć rozmowę z szefem, która się odbyła. Dostałem awans. Bardzo duży awans, więc radziłbym wam się pakować. - dokończył, a rudowłosa już zaczęła się w duchu cieszyć. - Na razie jeszcze muszą nam wszystko pozałatwiać, ale... - zrobił dramatyczną pauzę, żeby zdenerwować do końca swoje dziewczyny - za około pół roku przeprowadzamy się do Londynu! - wykrzyczał i we trójkę się bardzo ucieszyli. Ale jak to za pół roku?! Rose nie cieszyła się, że jeszcze tyle czasu będzie musiała spędzić w swojej okropnej amerykańskiej szkole, w której liczą się jedynie pieniądze. Pogratulowała swojemu ojcu i ruszyła do swojego pokoju. Od tamtej pory, każdego dnia rozmyślała jak to będzie, gdy się przeprowadzi. Już nawet nie wiedziała kiedy, ale zachorowała na bulimię, tylko po to, żeby zrzucić kilka kilogramów. Te kilka zmieniło się w kilkanaście, a potem w kilkadziesiąt i zanim się obejrzała już nie była brzydką świnią. Została śliczną młodą kobietą, ale czy kogoś to obchodziło? Nie. Dla całej szkoły zawsze będzie tą samą brzydką, grubą dziwaczką. Przez te wszystkie wyzwiska kierowane w jej stronę sama zapomniała ile znaczy. Zaczęła się okaleczać. Na początku to były małe cięcia na nadgarstku, raz może dwa na dzień, żeby dało się zabrać jej ból. Żeby nie musiała tak dużo cierpieć. Chciała zamienić duży ból psychiczny, na ten fizyczny. Pomogło jej to. Zaczęła nosić dużo bransoletek, by zakryć rany.  Nosiła bluzy z długimi rękawami. Nikt się nie domyślił. Nawet jej rodzice. W dzień wyjazdu była już kompletnie inną osobą. Zero brzydoty. Przeskoczyła kilka rozmiarów ubrań do tyłu, tak że nie musiała kupować ubrań na stoiskach, w których sprzedawano dla niej ubrania - 48. Przeskoczyła tak do przodu, że mogła teraz w spokoju nosić rozmiar 34, czyli o osiem mniejszy niż normalnie. Ściągnęli jej aparat na zęby, więc teraz miała piękne, proste i białe. Nie miała już ani śladu po pryszczach, które kiedyś posiadała. Jej gust ubierania także się zmienił. Nie były to ubrania jak worki na ziemniaki, tylko krótkie szorty i topy. Dopiero w ostatnich tygodniach szkoły ludzie zaczęli zauważać jej zmiany. To było pewne, że jej nie poznają, ale nie wiedziała, że wznieci taką furorę. Zaczęła być zapraszana na bardzo dużo imprez. Nie odmawiała, wręcz przeciwnie. Była na nich zawsze w centrum uwagi. Dobrze się bawiła, piła alkohol i właśnie wtedy spróbowała pierwszy raz marihuany. Od tamtego czasu uzależniła się od niej. Tak samo jak od innych używek. Wszystko według niej było o wiele weselsze, a szarość jej starego życia znikała w zapomnienie i mogła czuć się tylko jak ta lepsza i nowsza "Val"
Widzicie, mogą być zawsze kompletnie różne historie, ale wiadomo, że smutne w większości kończą się tym samym - narkomanią. Czasem jest to presja, czasem załamanie psychiczne, ale najczęściej jest to chęć zapomnienia o Bożym świecie. Czy trzy dziewczyny, które przez praktycznie całe życie nie miały prawa się spotkać, zostaną najlepszymi przyjaciółkami, tylko przez jedno co ich łączy - nałóg?
______________________________________________________________________________

@lolxx15: Witajcie! Mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział, bo mi nawet nawet hahahaahah, mam nadzieję, że nie złościcie się, że tak długo nie było :)

@bitch_plis_x3: szczerze? chciałabym być czytelniczką i odkrywać wspólnie z wami tę historię, ale bardziej się jaram tym, że będę poznawać ją szybciej poprzez pisanie. :D mwhahaha. 


dedykujemy rozdział: @Agi_Grabowska  która jako pierwsza wkręciła się w to opowiadanie! Kochamy cię!

czwartek, 31 stycznia 2013

Prolog

Czasem jest tak, że życie płata nam figle. Nie mamy jak sobie z nimi poradzić. Miałeś kiedyś tak, że przechodzisz przez ulice, a ludzie mierzą cię wzrokiem, tylko dlatego, że się lekko wyróżniasz? Wracasz do domu, a tam czeka na ciebie niespodzianka. Po tym spotkaniu nie możesz nikomu zaufać. Uraz pozostaje do końca życia. Czujesz jego palce na każdym centymetrze swojego ciała, nie możesz się od tego uwolnić. Wchodząc do domu zamykasz wszystkie zamki, nie chcąc, by do ciebie wszedł. 
A teraz postaw się w sytuacji córki alkoholika. Codziennie po szkole wraca, a cały dom śmierdzi papierosami i alkoholem. Matka jej nie pomoże, bo, mimo jej ciągłego wtrącanie się w jej życie, odeszła założyć rodzinę z nowym chłopakiem. Musi utrzymywać siebie, ojca, a także chodzić do szkoły, by utrzymywać swe stypendium, do którego zmusiła ją właśnie wyrodna matka.
Jest też inna historia, najbardziej ponura ze wszystkich. Pewnie wiele razy słyszałeś ten typ historii, dziewczyna nie jest zbyt urodziwa, okalecza się, ludzie ją prześladują i tak dalej. W końcu znajduje się w sytuacji, w której poznaje chłopaka, zakochuje się i bam! Wszystko jest już dobrze. Ale to nie jest jedna z nich. Dziewczyna się nie poddaje, zawzięcie walczy o wejście do grupy i jej się to udaje, ale oczywiście nie bez pomocy najgorszych narzędzi, które może wymyślić dziewczyna.
Teraz pomyśl, że to wszystko przydarza się trzem dziewczynom. Nie wierzysz mi? Mogę zapewnić, że to wszystko prawda. Posłuchaj mojej opowieści o tych trzech młodych kobietach - Katerinie, Francesce oraz Valerie-Rose. Są to trzy dziewczyny, których życie zepsuło się dzięki przykrym sytuacją rodzinnym. Teraz muszą się postarać naprostować swoje życie, ale czy im się to uda?
___________

2 maja 2016, lolxx15 : od razu zastrzegam, rozdziały pojawiają się powoli, a także własnie (dzisiaj) trochę je pozmieniam. Mam nadzieję, że wam się spodoba i miłego czytania :) x

Bohaterowie



Franceska Calder
„Żyje się tylko raz, więc naucz się na moich błędach, by o nie zawalczyć. Inaczej będziesz miał je takie jak ja”



Katerina Parker

„Drugy pomagają przeżyć mi to gówno zwane życie”



Valerie Rose Hutcherson

"Haha Wszystko jest teraz takie

 kolorowe, o! Patrz! Latający

królik ha ha, ale śmieszne”











O to są trzy przyjaciółki które stoczyły się na samo dno, przez swoje problemy. Każda z nich jest inna, ale łączy je jedno – narkotyki. Nie da się nie zauważyć sińców na zgięciach łokci, ran na nadgarstkach, sińców pod oczami, a niekiedy na całym ciele. Te trzy dziewczyny przeszły wiele, ale dzięki kuzynce jednej z nich będą próbowały z tego wyjść, czy im się to uda?


Eleanor Calder
„Życie jest pięknie, jeśli tylko dobrze nim pokierujesz”


Danielle Peazer

„Życie jest jak taniec. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale jeśli przychodzi skoczyć, należy skupić się na tym, by nie upaść”



Louis Tomlinson
„W życiu trzeba się bawić, a nie tylko uczyć”



Niall Horan
„Jedzenie jest odpowiedzią na wszystkie trudności”



Liam Payne
„Ważne jest by bawić się z umiarem, inaczej konsekwencje nie będą tak samo przyjemnie, a raczej przeciwnie”




Zayn Malik

„ Każdy jest od czegoś uzależniony, nie ważne czy to narkotyki, czy papierosy, czy też druga osoba, ważne jest, żeby tak mocno się nie przywiązywać, bo jak będzie musiało odejść będzie nam o wiele trudniej się z tym pogodzić”





Harry Styles

„Kobiety są moimi zabawkami, nie obchodzi mnie co do mnie czują, ważne, żeby było mi dobrze”















Postacie drugoplanowe:

  • Paul Higgins
  • Trica Higgins
  • Marc Calder