sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 2

Czas już chyba zacząć prawda? Nie można wiecznie ich przedstawiać, bez opowiadania jak to teraz jest. Najpierw powinniśmy usłyszeć Kateriny. Ta skrzywdzona dziewczyna ma na pewno wiele do opowiedzenia. Czemu nie zacząć od razu...? Odkąd zdarzył się incydent z jej kuzynem minęły dwa lata. W tym momencie już skończyła osiemnaście lat i zaczęła swoje dorosłe życie. Właściwie to nie, okłamałam was. Zaczęła je o wiele wcześniej. Sama mieszka od trzech lat, udało jej się wygrać w sądzie prawa do mieszkania samodzielnego, a nie w przytułku, ale do tego wrócimy później. Najlepiej jednak usłyszeć to z jej opowieści...
~.~
Nienawidzę żyć. Czemu wszystko musi być tak cholernie trudne? Można od tego zwariować, kółko zawsze się zatacza.. szkoła, trening, stres i w końcu moja gitara, która podtrzymuje mnie przy życiu tak jak dragi. Przynajmniej na chwilę moje życie jest kolorowe, a nie szare, tak jak przez ostatnie dwa lata po incydencie w łazience. Zatracasz się we własnym rytmie, który przenosi cie do innego, może nawet lepszego świata. Ale potem, gdy wszystko przestaje działać zdajesz sobie sprawę, że rzeczywistość wraca i przytłacza twoje ciało milionem problemów. Tak właśnie jest ze mną. Dziewczyną, która postrzegana jest jako silna i niezbyt uległa, ale w głębi duszy krzyczę do każdego o pomoc. Nikt nie wie jaka jestem naprawdę, bo kogo to interesuje? Każdy tutaj żyje własnym życiem i swoimi problemami, które ja rozwiązuje dzięki muzyce i narkotykom.
Obudziłam się i pospiesznie przetarłam czoło, które jak zwykle pokryte było drobinkami potu, który pojawił się przez wciąż powracający senny koszmar.
- Katy weź się w garść! - powiedziałam sama do siebie powoli wstając z łóżka.
Podeszłam do otwartej szafy i po kolei wyjęłam z niej bieliznę, podarte szorty i czarną bokserkę. Szybko nałożyłam ciuchy na siebie, całkiem ignorując myśl o wzięciu prysznica lub chociażby lekkie obmycie. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie.. dziewczyna w odbiciu wydawała się tak samotna. To bolało.
Wyjęłam z torebki kosmetyczkę, by móc zamienić twarz ze zmęczonej w pełną życia, lecz zarazem ciemności. Po kolei nakładałam podkład, korektor, fluid, róż na policzki, aż w końcu zatrzymało się na oczach, z którymi jak zwykle nie wiedziałam co zrobić. Odruchowo chwyciłam kredkę do oczu, by następnie mocno podkreślić dolne linie oczu. Już teraz wiedziałam, że nie mogłam nie zrobić idealnie grubych kresek eye-liner'em na górnej powiece, co zresztą szybko zostało przeze mnie wykonane. Pozwoliłam swoim włosom, by opadały na ramiona w takim bałaganie jaki zrobił się po nocy. Chwyciłam spakowaną już torbę z ciuchami na trening i książkami, następnie w mojej ręce znalazł się telefon ze słuchawkami i klucze.
Zbiegłam szybko na dół rzucając torbę pod drzwi. Z kieszeni kurtki, którą miałam wczoraj, wyjęłam mały, przezroczysty woreczek z białym proszkiem. Po chwili znalazłam się przy stole robiąc dwie równe kreski. Zatkałam palcem lewą dziurkę od nosa i prawą wciągnęłam proszek, następnie powtórzyłam tę czynność zatykając prawą dziurkę. Już po chwili poczułam jak feta zaczyna działać na mój organizm, co oznaczało, że jestem w pełni gotowa, by wyjść na zajęcia. Otworzyłam drzwi i ponownie chwyciłam torbę, po czym na moją skórę wpadł mocny podmuch wiatru, powodując na niej gęsią skórkę.
Powoli wyszłam na zewnątrz, uważnie rozglądając się dookoła. Podłączając słuchawki do telefonu puściłam swoje ulubione piosenki. Do moich uszu dotarły pierwsze mocne brzmienia, które wraz z fetą tworzyły idealną bombę dla mózgu. Schowałam ręce do małych kieszeni szortów. Czułam jak narkotyk napełnia moje ciało powodując, że byłam gotowa, by zaatakować każdego, niezależnie od sytuacji. Poczułam na swoim ramieniu mocne uderzenie, które sprawiło, że lekko się zachwiałam, a mój mózg uaktywnił reakcję obronną wymierzając w dziewczynę mocne uderzenie łokciem w brzuch. Zauważyłam jak się zgina z bólu, i dopiero wtedy do mojej głowy dotarło, że ona na pewno nie chciała mi nic zrobić.
- Patrz jak chodzisz pokrako! - krzyknęłam na nią wyciągając słuchawki z uszu, na wypadek gdyby chciała coś odpowiedzieć.
- To ty idziesz po tym chodniku tak, jakbyś była tu jedyna! Powinnaś sobie kupić okulary.. - splunęła na mnie trzymając się za brzuch.
- Zniknij z moich oczu, bo tego pożałujesz.. ty mała dziwko! Nie słyszysz co do ciebie mówię? - ponownie krzyknęłam trącając ją lekko w ramię.
Dziewczyna wywróciła teatralnie oczami, po czym odeszła w przeciwnym kierunku, pokazując mi środkowy palec.
Zaśmiałam się w duchu, jednak wciąż miałam ochotę nieźle obić jej twarz. Uspokoiłam się dopiero, gdy doszłam do szkoły. Spojrzałam na kilku ludzi i już poczułam jak żołądek mnie skręca. Przecież wystarczy, że wytrzymam 6 godzin i potem trening.. przecież nic się w tym czasie nie może stać, prawda?
Powoli weszłam na schody kierujące pod same drzwi uniwersytetu. Skierowałam się do sali, w której będzie pierwszy wykład i pospiesznie zajęłam swoje miejsce.
Miałam to już w zwyczaju, że nie słuchałam tego co wykładowca mówi, tylko po prostu pisałam w zeszycie kolejne teksty, które idealnie pasowały by do akustycznego brzmienia gitary. Gdzieś w głębi ducha wiedziałam, że tylko ja sama mogę skomponować idealne piosenki dla siebie, nikt inny.
Pod koniec zajęć powoli odliczałam czas, by móc znaleźć się już na treningu.. z drugiej strony nie pragnęłam tego tak bardzo, gdyż znowu wrócę zmęczona, ale czego się nie robi dla własnego bezpieczeństwa? Właśnie..
Równo z końcem ostatniego wykładu opuściłam klasę, szkołę i powoli kierowałam się w stronę sali treningowej. Nie była aż tak oddalona, ale spacer był koniecznością.. Czułam jak nadal narkotyk we mnie buzuje, a to nie wróżyło nic dobrego.. gdyby tylko ktoś lekko mnie zdenerwował, mogłabym zabić. Nie chcę tego.
- Katerina czemu akurat dziś wciągnęłaś fetę? - powiedziałam do samej siebie, robiąc to jak najciszej, by nikt nie mógł tego usłyszeć.
Z każdym krokiem zwalniałam tempo starając się całkowicie wyluzować. Jeśli tylko ktoś zauważy, że wciągam.. koniec z treningami. Nie mogę na to pozwolić.. muszę być gotowa na każdą sytuację.
Powoli szarpnęłam drzwi prowadzące do magazynu, w którym znajdowało się kilka worków treningowych, narządy do ćwiczeń i przede wszystkim to, co interesowało mnie najbardziej.. ring bokserski, na którym niedługo zagoszczę ukazując swoje siły. Przerażała mnie ta myśl, jednak mogłam się sprawdzić..
- Katerina znowu jesteś spóźniona! - usłyszałam krzyk trenera, który właśnie wyszedł zza bieżni. - Jeszcze jedno spóźnienie i wylatujesz. - dodał po chwili, gdy nie uzyskał ode mnie żadnej reakcji.
Pospiesznie pobiegłam do szatni, gdzie jak zwykle szybko się przebrałam i związałam włosy w koka, by nie przeszkadzały mi podczas uderzeń. Chwyciłam w rękę butelkę z wodą i pognałam z powrotem na salę.
Przez kolejne trzy godziny wykonywałam to, co według trenera było dla mnie dobre. Na początku ćwiczył ze mną jak dokładnie wykonywać uderzenia i jak ustawiać przy tym nogi. Nie jest to łatwe, a nogi w boksie są najważniejsze. Jeden zły krok i cała walka przegrana.
Spocona poszłam w stronę pryszniców, by obmyć swoje ciało. Wraz ze mną było kilka innych dziewczyn, które przychodzą na treningi dopiero od niedawna. Obserwowałam je przez chwilę, dopóki nie zauważyłam, że one to widzą. Szybko odwróciłam wzrok i weszłam pod prysznic. Chłodna woda kapała na moje ciało pozwalając by trochę odpoczęło. Czułam wielką ulgę. Okręciłam się kilka razy upewniając się, że woda dotrze do każdej części mojego ciała po czym owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Kierując się do szatni zabrałam swoje przepocone ubrania, które już po chwili leżały w torbie. Szybko się wytarłam i ponownie ubrałam po czym opuściłam magazyn.
Droga do domu wydawała mi się całkiem spokojna, jednak wiedziałam, że to tylko pozory. Wyjmując z kieszeni słuchawki podłączyłam je do telefonu i ponownie dałam się ponieść muzyce. Mój kierunek był już określony.. potrzebowałam nowy towar. Z każdą chwilą coraz słabiej słyszałam dźwięki wypływające ze słuchawek, a bardziej muzykę puszczoną z głośników w jednym z domów na ulicy. Wiedziałam, że jest kolejna impreza, czyli dragi są gwarantowane. Przyspieszyłam kroku odłączając słuchawki, by wybrać numer do Mike'a. Czekając aż odbierze wpadłam plecami na dwie osoby, które najwidoczniej szły na imprezę. Obejrzałam się za siebie, a moje oczy niemal nie wypadły z orbit.
- To znowu ty. Ty suko! Myślisz, że kim jesteś? - krzyknęłam na nią, totalnie ignorując fakt, że obok niej był Mike.
- Ja pierdole zamknij się już. - powiedziała obojętnie po czym biorąc od chłopaka mały woreczek posłała mi sztuczny uśmiech i odeszła.
- To co zawsze? - zapytał brunet, kiedy zostaliśmy sami.
- Oczywiście. - odpowiedziałam mierząc wzrokiem za dziewczyną.
Dealer wyciągnął z kieszeni dwa woreczki i wręczając mi je otrzymał pieniądze po czym zniknął w ciemnościach, a ja wróciłam do domu.

______________________________________________________________________________

@lolxx15: Mnie się tam podoba, mam nadzieję, że wam się spodoba tak samo :D

@bitch_plis_x3: ja lama w końcu skończyłam ten rozdział.. ou yeah. i mogę szczerze powiedzieć, że nie jest zajebisty. ehem. i know. ; c 

3 komentarze:

  1. To jest coś wspaniałego. To takie realistyczne. Nie wiem jak można tak dobrze pisać, ale Wam się udaje. Chciałabym chodź w połowie pisać tak dobrze jak Wy. No, ale nie we wszystkim można być dobrym...
    Życzę Wam samej weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, który na pewno będzie zajesuperfajny!
    Uwielbiam Was.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba *o* Czekam na nn
    http://fanfiction-ann.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń